Mirosław Szwed wiecznie młody
Dzisiaj na portalu Chojnice24 prezentujemy Państwu rozmowę ze współtwórcą i byłym trenerem drużyny piłki ręcznej OSiR Chojnice oraz zdobywcą medali na Mistrzostwach Oldbojów w Piłce Ręcznej, a obecnie wychowawcą w Schronisku dla Nieletnich Mirosławem Szwedem.
CH24: W LATACH 1990-1997 BYŁ PAN WSPÓŁTWÓRCĄ ORAZ TRENEREM DRUŻYNY PIŁKI RĘCZNEJ OSIR CHOJNICE, KTÓRA NA PRZEŁOMIE TYCH LAT GRAŁA W II LIDZE. PROSZĘ POWIEDZIEĆ MŁODSZYM KIBICOM CZY BYLIŚMY POTENTATAMI LIGI CZY RACZEJ CHŁOPCAMI DO BICIA?
Mirosław Szwed: Drużyna, która w tamtych czasach reprezentowała Chojnice - OSIR, miała bardzo duży potencjał. W 1990 roku przy namowie żony wróciliśmy z Austrii do Polski. Przejąłem drużynę, wprowadziłem inny system treningu, troszeczkę inne metody, które dla niektórych mogły się wydawać rygorystyczne. Początki były dobre. Wymieńmy chociażby Zakrzewskiego Eugeniusza czy Czarnowskiego Artura, Mariusza Klimczaka czy Wojtka Pawełka. Było kilku dobrych chłopców. Nie byliśmy chłopcami do bicia. Wygrywaliśmy grono meczów, nie raz sprawiając niespodziankę. Średnio na koniec rozgrywek zajmowaliśmy trzecie, czwarte miejsce. Brakowało nam zaplecza. To była zamknięta grupa od 8 - 10 chłopaków i wszystko kręciło się wokół tych zawodników. Gdy ktoś był kontuzjowany, to była to wielka ,,dziura" w drużynie i było ciężko ją załatać.
CH24: SPĘDZIŁ PAN KILKA LAT NA PARKIETACH AUSTRIACKIEJ I LIGI, W DRUŻYNACH VOGEL PUMPEN STOCKNEAU ORAZ RAIKA MISTELBACH. Z TĄ PIERWSZA DRUŻYNĄ ZDOBYŁ PAN PUCHAR AUSTRII I MISTRZOSTWO KRAJU. MAŁO KTO MOŻE POCHWALIĆ SIĘ TAKIMI OSIĄGNIĘCIAMI...
M.SZ: Tak to prawda. Graliśmy nawet w Pucharach Europejskich. W pierwszej rundzie trafiliśmy Maccabi Tel Awiw. W drugiej rundzie trafiliśmy na Creteil Paryż, a Francuzi wówczas ściągnęli najlepszych zawodników z Europy, w tym z byłej Jugosławii. W Austrii wygraliśmy z nimi jedną czy dwiema bramkami, w Paryżu po ciężkim boju Francuzi pokonali nas i odpadliśmy z pucharów.
CH24: W PRZESZŁOŚCI REPREZENTOWAŁ PAN BARWY PIERWSZOLIGOWCÓW: POZNANIA POZNAŃ, GRUNWALDU POZNAŃ I ŚLĄSKA WROCŁAW. KTÓRĄ DRUŻYNĘ WSPOMINA PAN NAJLEPIEJ?
M.SZ: Klubem, od którego się wszystko zaczęło, była Poznania Poznań. Początkowo grałem w Kotlinie Kłodzkiej, była to bardzo silna drużyna. Jeździliśmy na rozgrywki ligowe jako juniorzy i tam zostałem zauważony jako kilkukrotny król strzelców i zgłosił się po mnie właśnie zespół z Poznania, w którym grałem przez trzy lata. Następnie poszedłem do wojska i trafiłem do Śląska Wrocław. To były czasy, kiedy mijałem się na parkietach m.in. z obecnym trenerem reprezentacji Polski Bogdanem Wentą. W Śląsku Wrocław trenerem był Andrzej Sokołowski, który jednocześnie był trenerem reprezentacji. Stąd wzięło się moje pierwsze powołanie do reprezentacji Polski. Później w 1983 roku zgłosiła się po mnie Poznania. W 1988 roku udało mi się załatwić kontrakt i wyjechałem do Austrii.
CH24: W 1983 ROKU ROZEGRAŁ PAN OKOŁO 30 MECZÓW W KADRZE NARODOWEJ SZCZYPIORNIAKA. PROSZĘ O PODZIELENIE SIĘ WRAŻENIAMI Z TAMTYCH CZASÓW...
M.SZ: To był fajny okres, bo jeździliśmy na różnego rodzaju turnieje m.in. w TIbilisi, Moskwie, Budapeszcie, Berlinie, Sofii i to był taki miły okres dla mnie. W reprezentacji Polski występowałem przez cały 1983 rok.
CH24: W ROKU 2007 PO 24 LATACH PRZERWY POWRÓCIŁ PAN DO KADRY NARODOWEJ I ZAGRAŁ PAN CZTERY RAZY Z RZĘDU W MISTRZOSTWACH EUROPY OLDBOJÓW.
M.SZ: Zaczęło się to wszystko w Krakowie. To był rok 2007, kiedy zdobyliśmy trzecie miejsce, w 2008 w Szwecjii 4., w 2009 w Danii 4., a w 2010 Hiszpanii 3.
Reklama | Czytaj dalej »
CH24: DWUKROTNIE ZDOBYWAŁ PAN NAGODĘ NBP JAKO NAJLEPSZY ZAWODNIK TURNIEJU...
M.SZ: Pierwsze wyróżnienie było w 2009 roku na Mistrzostwach Europy Oldbojów w Danii. Na przestrzeni całego turnieju czułem, że bardzo dobrze mi się grało. Po każdym turnieju trenerzy wybierają najlepszego strzelca, zawodnika, bramkarza. Byłem już w drodze do Polski, jak dowiedziałem się, że wybrali mnie najlepszym zawodnikiem (National Best Player) w turnieju Mistrzostw Europy. Drugie wyróżnienie zdobyłem w Brnie w grudniu 2010 roku. To były "zimowe" Mistrzostwa Europy. Zagrałem tam w kategorii powyżej 35 lat, a nie jak dotychczas powyżej 45 lat. Pomimo tego ponownie wybrali mnie na najlepszego zawodnika turnieju.
CH24: CZY JEST SZANSA NA REAKTYWACJĘ PIŁKI RĘCZNEJ W CHOJNICACH LUB NA ZORGANIZOWANIE MECZU POKAZOWEGO W NASZYM MIEŚCIE?
M.SZ: Byłem co prawda namawiany przez różnych ludzi, ale to się wiąże z dużym poświęceniem, jeśli chce to się zrobić w miarę dobrze. Trzeba trenować trzy razy w tygodniu, do tego dochodzą wyjazdy, obozy letnie i czasowo jest to dla mnie niemożliwe. Młodzież w tej chwili nie wykazuje zainteresowania tą dyscypliną sportu. Wybierają inne zajęcia jak np. komputer. Grając w piłkę ręczną czasami wraca się do domu z siniakiem, obolałym kolanem, a młodzież też tego nie chce, bo nie jest to nic przyjemnego. Mecz pokazowy jest możliwy do zrealizowania, ale zawodnikom przyjeżdżającym z odległych zakątków trzeba by było coś zaoferować w zamian: jedzenie, nocleg, a to wiąże się już z kosztami...
CH24: JAKIE MA PAN PLANY ZWIĄZANE Z PIŁKĄ RĘCZNĄ NA TEN ROK?
M.SZ: Plany są strasznie napięte. 31 kwietnia i 1 maja turniej z okazji otwarcia hali w Łaziskach. Dalej, 5 maja turniej w Splicie. Będę również na turnieju w Krakowie, Warszawie i wielu innych, a w terminie 15-18 września jedziemy do Włoch na kolejne Mistrzostwa Europy.
CH24: CZEGO PANA ZDANIEM ZABRAKŁO NASZEJ REPREZENTACJI NA TEGOROCZNYCH MISTRZOSTWACH ŚWIATA?
M.SZ: Zawodnicy grający w naszej reprezentacji moim zdaniem byli za mocno wyeksploatowani w swoich klubach. Wszyscy, którzy interesują się piłką ręczną wiedzą, że czołowi reprezentanci Polski grają w Bundeslidze, która jest najsilniejszą ligą na świecie.
Nasi zawodnicy przez 10 miesięcy grają na pełnych obrotach. Dowodem tego są liczne kontuzje, które mieli m.in.: Tkaczyk, Bielecki czy Lijewski. Widać było u nich brak odpoczynku, świeżości i chęci gry, zdobywania bramek i woli walki. Byli oni po prostu zmęczeni, zniechęceni, stłamszeni, nie chciało im się walczyć na całego. To był podstawowy powód, dlaczego nie powiodło się tym razem.
CH24: CZY CHCIAŁBY PAN COŚ DODAĆ NA KONIEC NASZEJ ROZMOWY?
M.SZ: Piłka ręczna to bardzo fajna dyscyplina, bo rozwija dużo cech motorycznych i z tej dyscypliny można naprawdę dużo się nauczyć. Trzeba tu być w miarę szybkim, zwinnym, błyskotliwym, mieć podzielność uwagi. Ważna jest punktualność i systematyczność, które w życiu potrzebne są każdemu człowiekowi. Jest to dyscyplina, w której uczymy się również
współpracy w zespole w myśl zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Jeden drugiemu musi nawzajem pomagać, tak jak w dzisiejszym życiu, bo w pojedynkę
się za wiele nie zwojuje. Polecam ją wszystkim i naprawdę warto ją uprawiać. Korzystając z okazji chciałbym serdecznie podziękować portalowi Chojnice24 za zaproszenie mnie i umożliwienie mi opowiedzenia o mojej pasji, jaką jest zdrowy styl życia, a pomaga mi w tym rower, woda i gra w piłkę ręczną, przez co ciągle mam kontakt z moimi przyjaciólmi z dawnych lat, zwiedzając przy okazji różne ciekawe zakątki Europy.
CH24: DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ
M.SZ: Dziękuję.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (10)
- Komentarze Facebook (...)
10 komentarzy
Piłkę ręczną w Chojnicach powołano w poł. lat 7O, a jej rodzicami byli Jerzy Krajewski i Eugeniusz Borowski-pracownicy Mostostalu. Wśród ówczesnych zawodników był m.in. obecny Prezes Klubu, dr Polasik. Wielu z tamtych lat pokończyło studia, zamieszkało poza Chojnicami, a niekiedy -krajem.
Szkoda, że w publikacji na 80- lecie klubu Chojniczanka, autorzy pominęli ten okres w dziejach chojnickiego sportu.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!