Jestem rzecznikiem powstania wspólnego samorządu
Pytamy burmistrza Chojnic Arseniusza Finstera o uzasadnienie postawienia wniosku o ewentualne połączenie miasta i gminy oraz podania argumentów „za”.
- Nie jestem pierwszym, który mówi o połączeniu gminy i miasta. Wcześniej wspominali o tym Andrzej Dolny oraz Jacek Studziński, którzy nie raz byli moimi adwersarzami. W strategii, którą realizujemy od 10 lat, mamy same sukcesy, jeśli chodzi o punkty dotyczące gminy Chojnice. Budowa nowej, na następne 10-15 lat, polega na tym, że wracamy do tych pomysłów i je analizujemy. Patrzymy na ich mocne i słabe strony. Pytanie, czy jeśli nie da się połączyć z gminą, czy miasto będzie dążyć do zwiększenia swego obszaru, jest bardzo trudne. Deklaruję, że miasto Chojnice nie chce anektować gminy. Zamierzamy rozpocząć rzeczowe i publiczne rozmowy z gminą Chojnice na temat połączenia obydwu samorządów. Wyobrażam je sobie w ten sposób, że z jednej strony jest wójt i jego drużyna, z drugiej burmistrz i jego zespół. Jest także ekspert, który w przeprowadzonej analizie pokaże mocne i słabe strony ewentualnego mariażu.
Reklama | Czytaj dalej »
- Jakie widzi Pan zagrożenia dla realizacji swego pomysłu?
- Społeczeństwo gminy może pomyśleć, że miasto skupi się na sobie, a gminę bierze po to, aby włączyć Charzykowy i Chojniczki, resztę gminy zostawiając na boku. Tak absolutnie być nie może. Zapewne także będzie nasuwać się pytanie o wzrost stawek podatkowych. Wcale nie muszą być podwyższane na terenie gminy, gdyż w obszarze „turystyka” mogą być na innym poziomie. Jestem przeciwny dotykaniu podatków.
- Czy moment przedstawienia tej koncepcji, gdy znacznie ochłodziły się stosunki pomiędzy Panem a wójtem Zbigniewem Szczepańskim, jest najlepszy?
- Dyskusja, jaka w tej chwili toczy się pomiędzy nami, jest niepotrzebna. Jesteśmy w sytuacji dosyć trudnej. Wierzę, że te 12 lat współpracy odcisnęły na nas mocniejsze piętno, niż te kilka miesięcy sporu. Jestem nastawiony na dalszą współpracę. Z analizy wykonania strategii wyjdzie na pewno, że miasto Chojnice dla mieszkańców gminy Chojnice było nie tylko partnerem, ale i to, że dofinansowywaliśmy wiele działań komunalnych prowadzonych przez gminę. Takim przykładem nierównych proporcji jest dotowanie działalności MZK. My dajemy 1,7 mln zł, gmina 250 tys. zł. Gdyby zastosować parytet ludnościowy, gmina powinna wyłożyć około 700 tys. zł. Oczywiście przykładów jest więcej.
- Czym zamierza Pan zachęcić mieszkańców gminy do poparcia idei wspólnego samorządu?
Uważam, że eksperci i logiczne analizy łatwo udowodnią, że będzie wtedy tańszy samorząd, skuteczniejszy i szybszy rozwój oraz planowanie. W Chojnicach standardy gospodarki komunalnej są prowadzone jednak na wyższym poziomie, niż w gminie.
Kolejny przykład to woda dla Charzyków. Mieszkańcy tej miejscowości mogliby pić lepszą wodę z miejskiego wodociągu. Wątpię, czy za 50 tys. zł rocznie gmina byłaby w stanie prowadzić schronisko dla zwierząt dla 30 psów. To kolejny argument „za”. Chcę powiedzieć, że miasto Chojnice jest otwarte na mieszkańców gminy, ale nie może to odbywać się kosztem naszego budżetu. Wiele inwestycji może być wspólnych. Widzę tylko korzyści.
- Jakimi środkami miasto zamierza uzyskać opinię mieszkańców i radnych z obydwu gmin?
- Oprócz wspomnianych rozmów, wspólnych posiedzeń rad i komisji, czatów internetowych, publicznych debat, chciałbym też zbadać opinię publiczną. Zrobiłaby to wyspecjalizowana w tym firma, która zapytałaby po kilkuset mieszkańców miasta i gminy. Powinno to być poprzedzone kampanią informacyjno-promocyjną. Do dyskusji zaproszę wszystkich, ale nie na zasadzie krzyczenia do tuby na chodniku. Ma to być normalna rozmowa, gdyż chojniczanie mieszkają w mieście oraz w gminie. Jestem przekonany, że muszą się dogadać. Nie mam aspiracji, aby w trzecim roku kadencji zostać prezydentem Chojnic. Jeśli w ogóle dojdzie do połączenia miasta i gminy Chojnice, to od następnej kadencji. Jestem rzecznikiem powstania wspólnego samorządu. Mam nadzieję na realną dyskusję, opartą o wiedzę i doświadczenie. Każda dyskusja musi kończyć się wnioskami. Jeżeli może być taniej, lepiej i szybciej; jeżeli możemy pozyskiwać jeszcze więcej pieniędzy zewnętrznych, to warto skorzystać z takiej możliwości. Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności i historycznego momentu, w jakim jesteśmy. Apeluję więc do pana wójta Zbigniewa Szczepańskiego, aby pozbyć się uprzedzeń. Stańmy razem przed społeczeństwem miasta i gminy. Niech mieszkańcy posłuchają naszych argumentów. To oni będą decydować!
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (23)
- Komentarze Facebook (...)
23 komentarzy
Artykuły 4, 4a i 4b ustawy o samorządzie gminnym tworzą całościową podstawę prawną dla dokonywania szeroko rozumianych zmian terytorialnych gmin, nadawania im statusu miasta czy też ustalania i zmiany nazw gmin oraz siedzib ich władz. Szczegółowe wymagania, jakim powinien odpowiadać wniosek rady gminy oraz tryb jego składania i rozpatrywania, określa rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 sierpnia 2001 r. w sprawie trybu postępowania przy składaniu wniosków dotyczących tworzenia, łączenia, dzielenia, znoszenia i ustalania granic gmin, nadawania gminie lub miejscowości statusu miasta, ustalania i zmiany nazw gmin i siedzib ich władz oraz dokumentów wymaganych w tych sprawach (Dz. U. Nr 86, poz. 943 z późn. zm.) Są to przepisy o charakterze materialnotechnicznym. Z brzmienia art. 4 i 4a można wyciągnąć wniosek, iż występują dwa typy gmin: gmina wiejska i gmina miejska. Rozróżnienie to ma przede wszystkim charakter formalny - dotyczy nadania gminie lub miejscowości statusu miasta. Natomiast nie wynika z ustawy, jakie elementy powinny odróżniać gminę wiejską od miejskiej. Pewną wskazówkę znaleźć można w art. 4 ust. 4, który w stosunku do miast nakazuje uwzględniać infrastrukturę społeczną i techniczną oraz układ urbanistyczny i charakter zabudowy. Podział gmin na wiejskie i miejskie w sposób bezpośredni wpływa na nazewnictwo organów gminy (np. rada gminy i rada miejska - art. 15) oraz organów jednostek pomocniczych, choć tu już trudno mówić o konsekwencji ustawodawcy (por. art. 5 ust. 1 oraz art. 36 i 37). Brzmienie art. 4 ust. 2: "Rozporządzenie, o którym mowa w ust. 1, może być wydane także na wniosek zainteresowanej rady gminy" wskazuje na to, że omawiane rozporządzenie może być wydane z urzędu (wówczas obowiązuje tryb postępowania opisany w art. 4a), jak i na wniosek rady gminy. Użyty przez ustawodawcę zwrot "także" zdaje się sugerować, iż wydawanie rozporządzenia z urzędu pomyślane było jako reguła, zaś na wniosek rady gminy, jako wyjątek. Kompetencja Rady Ministrów do tworzenia, dzielenia i znoszenia gmin wynika z faktu, że gmina jest podstawową jednostką zasadniczego podziału terytorialnego państwa. Na radzie Ministrów, jako strażniku interesu publicznego ciąży w tym przypadku obowiązek racjonalnego ukształtowania podziału terytorialnego. Dotyczy to także ustalania granic, nazw i siedzib władz (organów) gminy, jak też nadawania gminie statusu miasta i ustalania jego granic. W art. 4 ust. 3 i 4 zawarte zostały kryteria, którymi powinna kierować się Rada Ministrów przy wydawaniu rozporządzenia. Ustalenie i zmiana granic gmin powinny być dokonywane w sposób zapewniający gminie terytorium możliwie jednorodne ze względu na układ osadniczy i przestrzenny, uwzględniający więzi społeczne, gospodarcze i kulturowe oraz zapewniający zdolność wykonywania zadań publicznych. Z kolei przy nadaniu gminie lub miejscowości statusu miasta, ustaleniu jego granic i ich zmianie należy uwzględnić infrastrukturę społeczną i techniczną oraz układ urbanistyczny i charakter zabudowy. Nigdzie jednak kryteria te nie zostały zdefiniowane. Toteż de facto nie podlegają one weryfikacji. To sama Rada Ministrów decyduje, czy opisane warunki zostały zachowane, wydając stosowne rozporządzenie. Rozporządzenie to jest aktem normatywnym, a co za tym idzie, nie wymaga uzasadnienia faktycznego ani prawnego. Mamy tu zatem do czynienia z daleko posuniętą uznaniowością organu administracji publicznej. Omawiane przepisy były wielokrotnie zaskarżane do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał ten konsekwentnie odmawiał stwierdzenia ich sprzeczności z przepisami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej np. wyrok TK z dnia 8 kwietnia 2009 r., K 37/06, (Dz. U. Nr 63, poz. 532). Warto wskazać na uzasadnienie Wyroku TK z dnia 4 listopada 2003 r., K 1/03, OTK-A 2003, nr 8, poz. 85, w którym czytamy : „W sumie, przepisy art. 4 - w zakresie zaskarżenia - razem z art. 4a i 4b ustawy mają za zadanie w pełni określić system ustalania (zmiany) granic sąsiadujących gmin (miast). Ich interpretacja nie jest jednak prosta i jednoznaczna. Sam zwrot "ustalanie granic gmin" używany jest w różnych znaczeniach. Niewątpliwie jednak w badanym przypadku ustawodawcy chodziło o takie "ustalenie", które polega na zmianie granic gmin dalej istniejących, mających dalej te same nazwy i siedziby organów. Sumując tę część rozważań stwierdzić należy, iż uprawnioną - tzn. taką która prowadzić może do zmiany granic gmin, przesłanką wszczęcia postępowania na wniosek zainteresowanej gminy jest publiczny interes lokalny związany z polepszeniem sytuacji społeczno-terytorialnej tej właśnie gminy, a zarazem nie skutkujący uniemożliwieniem lub drastycznym pogorszeniem warunków działania drugiej gminy. Tak więc w postępowaniu tym mamy do czynienia z rozstrzyganiem wielopłaszczyznowego konfliktu interesów. Chodzi bowiem, nie tylko o proste przeciwstawienie: wartości konstytucyjnie chronionej, jaką jest stabilizacja stosunków społeczno-terytorialnych kraju - publicznemu interesowi lokalnemu gminy inicjującej postępowanie; w grę wchodzi trzeci czynnik - jest nim ochrona lokalnego interesu publicznego drugiej gminy, której terytorium ma ulec zmniejszeniu. Dopiero jednak po rozstrzygnięciu, czy interes gminy inicjującej postępowanie w ogóle znajduje uzasadnienie w konfrontacji z wartością konstytucyjnie chronioną, jaką jest stabilność granic gmin - Rada Ministrów przejść może do zbadania, czy zmiana taka nie pogorszy drastycznie sytuacji drugiej gminy, znosząc możliwość jej działania lub istotnie ją ograniczając. ”
W sposób nie uprawniony, na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów ordynacji wyborczej do rad gmin p. Wałdoch dokonał nadinterpretacji przepisów dotyczących łączenia, podziału, zmian granic gmin. Otóż te przepisy wyborcze jedynie określają metodę wyboru radnych a nie determinują uprawnień wskazanych na wstępie wywodu. W myśl art. 87 ordynacji wyborczej w gminie liczącej do 20 000 mieszkańców o wyborze na radnego rozstrzyga liczba ważnie oddanych głosów na poszczególnych kandydatów, zaś z art. 88 w gminach liczących powyżej 20 000 mieszkańców podziału mandatów pomiędzy listy kandydatów lub grupy list dokonuje się proporcjonalnie do łącznej liczby ważnie oddanych głosów odpowiednio na kandydatów danej listy albo grupy list. Różnica jest de facto w nazewnictwie. Jeżeli, siedziba rady gminy znajduje się w mieście położonym na terytorium tej gminy, rada nosi nazwę rady miejskiej.
Mam nadzieję, iż powyższe wywody wyjaśniają wątpliwości p. Wałdocha oraz potencjalnych czytelników.
Z poważaniem
Dyrektor Generalny Urzędu Miejskiego w Chojnicach
Robert Wajlonis
Wszyscy wiemy, że inwestycje robi sie na terenie gminy, nie miasta. Tam bedą przychody z podatku. Za rok, może dwa miasto splajtuje
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!