Miejskie inwestycje i plany na 2014
Pomysłów na inwestycje burmistrz ma wiele. Część z nich uwzględniono już w budżecie. Na resztę są koncepcje i projekty lub dopiero mają zostać opracowane.
Już w 2011 roku pojawiły się koncepcje przebudowy pl. Piastowskiego, ale ostatecznie prace nie ruszyły. Pomysł odłożono na półkę i choć nie ma go w planie na ten rok, to burmistrz bardzo chciałby go zrealizować w 2014.
Gotowe są za to projekty i wkrótce mają zostać ogłoszone przetargi na następujące ulice: Malinowa, Brzoskwiniowa, Sikorskiego i Asnyka wraz z oświetleniem. - Ruszamy w styczniu i lutym, tak by firmy głodne inwestycji drogowych mogły rywalizować ze sobą. Nam zależy na jakości i jak najniższej cenie. To nie są sprzeczności. Ta najniższa cena wcale nie musi powodować niskiej jakości – twierdzi Arseniusz Finster.
Reklama | Czytaj dalej »
W budżecie 2014 przewidziano pieniądze na projekty ulic: Agrestowa (20 tys. zł), Leśna z przyległymi (105), Żeromskiego i Leśmiana (50) oraz Waryńskiego (25).
- Na Bałuckiego, Staffa i Jastruna chciałbym wykonać oświetlenie wiosną i jeżeli się uda, to na Jastruna i Bałuckiego zrobić tzw. finsterówki – zapowiada burmistrz. W planie jest wykonanie nakładek na Staszica i Subisława.
W tym roku burmistrz zamierza zrobić porządek z ul. Pocztową. Chodzi o garaże i pustą kamienicę. - Jestem zwolennikiem rozwiązania, które będę promował, czyli wyburzenie, wyczyszczenie działek i sprzedaż dla inwestora, któremu określamy warunki zabudowy, czyli usługi, handel i mieszkaniówka – opisuje Finster i uważa, że nie tylko budżet miasta, ale i jego centrum może na tym dużo zyskać.
Do urzędu spływają też wnioski właścicieli kamienic ze strefy konserwatorskiej na dofinansowanie ich remontów. W budżecie środków na razie brak. - Chcielibyśmy znaleźć środki na kontynuację programu choćby w takim zakresie jak w roku ubiegłym, czyli 200-250 tys. zł – wyraża nadzieję włodarz.
W związku z wejściem Chojniczanki do I ligi, trzeba spełnić pewne wymagania. Na monitoring, oświetlenie i podgrzewanie płyty miasto chce zdobyć środki zewnętrzne, najpierw trzeba zlecić projekty. - To jest inwestycja na ok. 1,5 mln zł, ale jeśli chcemy mieć drużynę w I lidze, to musimy ten zakres wykonać – argumentuje Arseniusz Finster. Za to w budżecie już zabezpieczono środki dla Kolejarza. Za 30 tys. zł ma być dokończony remont obiektu. Z kolei na wiosnę na Modraku ma stanąć trybuna na 260 miejsc.
Miasto z parafią przymierzają się też do remontu starej plebanii. - Jest wstępna informacja o dotacji – informuje burmistrz.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (36)
- Komentarze Facebook (...)
36 komentarzy
Kiedy w Chojnicach pojawia się inwestycje dla przeciętnego chojniczanina? NA stadion chodza nieliczni, takie inwestycje powinny być z biletow na mecze, a nie z podatkow także nie kibicow,
kolejna bzdura w chojnicach
Te 1,5 mln to udział własny czy koszt dokumentacji? Legnica w 11/2012 rozstrzygnęła przetarg na montaż oświetlenia (4 maszty, 2000 lx) za kwotę 2,7 mln zł. Chorzów w 2009 na wymianę murawy i montaż ogrzewania wydał 3,4 mln zł. Nigdzie ani słowa o dotacji z zewnątrz.
Robert Wajlonis to radca prawny, dyrektor generalny i sekretarz Urzędu Miasta Chojnice w jednej osobie. To także od wielu lat dyżurny autorytet prawniczy chojnickiego Ratusza, którego opinia - choćby błędna - stanowi użyteczny walec dla radnych Rady Miejskiej oraz burmistrza. Walec do miażdżenia odmiennych od ratuszowych opinii i pomysłów.
Dokładnie miesiąc temu, w dniu sesji Rady Miejskiej, reprezentowane przeze mnie Stowarzyszenie "Wspólna Ziemia" skierowało do przewodniczącego Rady Miejskiej Chojnic pismo z wnioskiem o zdjęcie z porządku obrad sesji trzech projektów uchwał. Wniosek uzasadnialiśmy brakiem konsultacji tychże projektów uchwał z organizacjami pozarządowymi, co w świetle Ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 roku o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie stanowi konflikt z prawem. Samorządy terytorialne mają obowiązek konsultować z organizacjami pozarządowymi projekty aktów prawa miejscowego. By mogły to robić powinny najpierw opracować i przyjąć w formie odpowiedniej uchwały regulamin takich konsultacji. W Chojnicach nie mamy ani regulaminu, ani konsultacji.
Dyżurny ratuszowy prawnik Robert Wajlonis od ręki napisał opinię prawną, w której w nieudolny acz buńczuczny sposób próbował udowodnić, że czarne jest białe. Nasze postulaty zdecydowanie odrzucił, a argumenty zignorował. Sens naszego pisma, wespół z burmistrzem Arseniuszem Finsterem, wypaczył i przeinaczył. Zarówno dla dyrektora generalnego Wajlonisa, jak i dla burmistrza Finstera istotne i bulwersujące było to, że pismo złożyliśmy na dwie godziny przed sesją, nie zaś temat, który poruszyliśmy. Obaj panowie nasz konkretny problem rozwodnili w morzu ogólnikowych ocen, domysłów i nadinterpretacji. Do meritum się jednak nie odnieśli. Radnym to najwyraźniej nie przeszkadzało, a wręcz odnieść można było wrażenie, że opinia negująca nasze stanowisko bardzo im odpowiada. Mogli spokojnie brnąć przez porządek obrad sesji i szczęśliwie, bez zbędnych dyskusji, dotrwać do jej końca.
Można powiedzieć, że Robert Wajlonis to taka ratuszowa bajarka, która w chwilach niepokoju wkracza do sali obrad lub gabinetu burmistrza i odczytuje uspokajające opinie prawne. Opinie, które pozwalają radnym i urzędnikom żyć w przeświadczeniu, że wszechświat im sprzyja. Czy opinie pana Wajlonisa mają jednak umocowanie w prawie czy też są one jedynie utrzymywanymi w prawniczym żargonie odpowiedziami na zapotrzebowanie władzy?
Na zgłoszony przez "Wspólną Ziemię" problem braku uchwały o konsultacjach z organizacjami pozarządowymi Robert Wajlonis odpowiedział w swojej opinii prawnej z 20 lutego, iż "uchwała taka została przez radę podjęta w dniu 27 września 2010 roku i jest ona prawomocna, a tym samym wiążąca zarówno dla organu, który ją podjął, jak i dla organizacji, których dotyczy". Dodał także, zwracając się do radnych: "Przecież nie można w ten sposób sprowadzać do przedmiotowego charakteru Rady Miejskiej, Rada Miejska nie jest jakimś tam, przepraszam, śmietnikiem, do którego się wszystko zrzuca. To Państwo zostaliście wybrani w wyborach powszechnych przez obywateli i Państwo w ich imieniu się wypowiadacie, jeżeli Państwo nie ujęliście czegoś, to znaczy, że taka jest wola społeczna, vox populi i vox Dei, taka jest prawda."
W podobnym tonie o istocie władzy wypowiedział się burmistrz Arseniusz Finster: "Jeżeli obywatel, bo mówimy o inicjatywach obywatelskich, chce przyjść na Komisję, może przyjść, wystarczy telefon do Biura Rady. Jeżeli chce przyjść do mnie, w każdy wtorek przyjmuję po kilkadziesiąt osób, tłumaczę, odpowiadam na pytania, jestem otwarty. Przecież jeżeli ktoś chce przyjść na konferencję prasową i też coś powiedzieć, daję swoje własne krzesło, mówi. Wyższej formy demokracji nie widzę." No właśnie, nie widzi pan. I to jest narastający problem mieszkańców miasta Chojnice, panie burmistrzu...
Wróćmy jednak do głównego bohatera i głównego wątku tego wpisu. Po miesiącu od opisywanych wydarzeń odbyła się kolejna sesja Rady Miejskiej. Miała ona miejsce wczoraj. W porządku jej obrad znalazł się projekt uchwały w sprawie szczegółowego sposobu konsultowania z organizacjami pozarządowymi i innymi podmiotami prowadzącymi działalność pożytku publicznego prejektów aktów prawa miejscowego w dziedzinach dotyczących ich działalności statutowej. Czyli dokładnie ten akt prawny, o braku którego mówiliśmy 20 lutego i który powinien powstać już dwa lata temu. Przed miesiącem Robert Wajlonis negował nasze argumenty, po miesiącu zaś w uzasadnieniu do projektu wyżej wymienionej uchwały o konsultacjach napisał, iż "celowym wydaje się podjęcie powyższej uchwały." Jeszcze miesiąc temu straszył radnych, że "przyjęcie stanowiska Stowarzyszenia prowadziłoby do zmarginalizowania Rady Miejskiej w procesie tworzenia prawa miejscowego i aktów normatywnych określających kierunek działania Gminy Miejskiej Chojnice". Po upływie miesiąca już zdaje się nie dostrzegać tego zagrożenia.
I jak tu poważnie traktować opinie tego pana?!
dalej motanie prostego ludu, oby tylko zostać przy władzy
czas wyjezdzac !!!
Fajnie jest być dyrektorem generalnym, który nie jest błaznem… Pan Radca Prawny Pewnego Urzędu daje kolejny popis niemerytoryczności i braku prawniczego warsztatu udzielając odpowiedzi, którą można między bajki włożyć: „ekwiwalentną wymianą świadczeń między stowarzyszeniem a miastem" uzasadniając komisji swoje stanowisko dyskryminowania jednego ze stowarzyszeń i faworyzowania drugiego. Wcześniej ten sam Radca Prawny odmawiał stowarzyszeniom zwykłym prawa do ubiegania się o granty.
Bo nawet dla laika mojego pokroju – czyli zwykłego zjadacza chleba, ta „ekwiwalentna wymiana świadczeń” jest fikcją, stwierdzeniem równie nieuprawnionym, a wręcz śmierdzącym fałszem. Paranoicznym i bezczelnym argumentem jest supozycja, że Radca Prawny może wybierać sobie osoby „godne współpracy”. To zaprzeczenie i łamanie wszelkich norm współpracy z organizacjami pozarządowymi. Schizofreniczne tezy, niepoparte żadnymi racjonalnymi argumentami stawiają Pana Radcę w pozycji błazna szafującego dobrym imieniem Komisji Rewizyjnej, a także i większości Rady Miejskiej, która jego „hipotezy” przyjmuje w sposób pozbawiony jakiejkolwiek refleksji. Ta nieprawdopodobna arogancja organów władzy budzi przerażenie – jakich jeszcze argumentów będą chwytać się władze samorządowe, by pokryć brak profesjonalizmu, brak merytorycznych argumentów oraz dyskryminującą tendencję wobec niektórych stowarzyszeń?
Fajnie jest być dyrektorem generalnym, który nie jest błaznem… Pan Radca Prawny Pewnego Urzędu daje kolejny popis niemerytoryczności i braku prawniczego warsztatu udzielając odpowiedzi, którą można między bajki włożyć: „ekwiwalentną wymianą świadczeń między stowarzyszeniem a miastem" uzasadniając komisji swoje stanowisko dyskryminowania jednego ze stowarzyszeń i faworyzowania drugiego. Wcześniej ten sam Radca Prawny odmawiał stowarzyszeniom zwykłym prawa do ubiegania się o granty.
Bo nawet dla laika mojego pokroju – czyli zwykłego zjadacza chleba, ta „ekwiwalentna wymiana świadczeń” jest fikcją, stwierdzeniem równie nieuprawnionym, a wręcz śmierdzącym fałszem. Paranoicznym i bezczelnym argumentem jest supozycja, że Radca Prawny może wybierać sobie osoby „godne współpracy”. To zaprzeczenie i łamanie wszelkich norm współpracy z organizacjami pozarządowymi. Schizofreniczne tezy, niepoparte żadnymi racjonalnymi argumentami stawiają Pana Radcę w pozycji błazna szafującego dobrym imieniem Komisji Rewizyjnej, a także i większości Rady Miejskiej, która jego „hipotezy” przyjmuje w sposób pozbawiony jakiejkolwiek refleksji. Ta nieprawdopodobna arogancja organów władzy budzi przerażenie – jakich jeszcze argumentów będą chwytać się władze samorządowe, by pokryć brak profesjonalizmu, brak merytorycznych argumentów oraz dyskryminującą tendencję wobec niektórych stowarzyszeń?
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!