Parter żłobka dla prywatnego przedszkola
Od lewej: Marzenna Osowicka, Mariusz Brunka, Leszek Pepliński i Joanna Warczak. 4 spośród 6 rajców, którzy byli przeciwni sprzedaży.
Radni zmienili zdanie, choć jeszcze dwa tygodnie temu decyzję chcieli odwlec. Dziś uchwała o zbyciu parteru miejskej placówki dla dotychczasowego dzierżawcy, czyli przedszkola niepublicznego Skrzaty, jest już przyklepnięta, ale jednomyślności nie było nawet w klubie radnych burmistrza.
Mimo że temat był szeroko omawiany w gronie radnych w ubiegłym tygodniu na połączonych obradach komisji rady miejskiej, to przed głosowaniem na samej sesji także rozgorzała gorąca dyskusja. Z jednej strony opozycja kolejny raz podnosiła argument, by nie zamykać możliwości rozwoju publicznego żłobka i nie polegać tylko na prywatnych. Mariusz Brunka nie patrzy tak optymistycznie jak Antoni Szlanga, że gdy dwoje rodziców pracuje, to na pewno stać ich na opłacenie żłobka, niezależnie jakiego. Marek Szank zauważył, że rodzice decydują się na niepubliczną placówkę, bo ich dzieci nie załapują się na listę w miejskiej. - Co roku pani dyrektor żłobka zgłaszała postulaty powiększenia placówki – mówiła Marzenna Osowicka i dodała, że nawet radni wizytujący placówkę wypowiadali się o niej w samych superlatywach.
Reklama | Czytaj dalej »
O nieobecność dyrektorki Ludmiły Szultki dopytywał Leszek Pepliński: - Mogłaby zabrać głos i udzielić odpowiedzi. Ale burmistrz uznał, że nikt nie uznawał tego za nieodzowne. - Uchwała mówi o sprzedaży, nie o rozszerzeniu oferty przez żłobek – odparł Arseniusz Finster, który radnemu poradził poniewczasie, że mógł poprosić przewodniczącego o specjalne zaproszenie.
Zresztą według słów burmistrza cała dyskusja była poniewaczasie: - Nawet jak nie będziemy sprzedawać tych pomieszczeń, to i tak nie możemy ich zabrać prowadzącym przedszkole Skrzaty, bo taki jest zapis w umowie przekształceniowej tego przedszkola publicznego w niepubliczne.
- To po co uchwały o pierwszeństwie w zakupie skoro niejako jest to już zagwarantowane?! – dziwił się Marek Szank. A Mariusz Brunka stwierdził, że opozycja chciała tylko bronić status quo, a złamanie zapisów tak skonstruowanej umowy może narazić miasto na kolejny przegrany proces. Jak nie omieszkał zauważyć opozycyjny radny: - Mamy duże doświadczenie w tej dziedzinie.
Do swoich argumentów za sprzedażą części miejskiej nieruchomości burmistrz na sesji dołożył kolejne. Pozbierał informacje z innych miast i najbardziej podpasował mu Bytów, gdzie samorząd na jedno dziecko w żłobku publicznym płacić ma tylko 460 zł, a tymczasem u nas to dwukrotnie więcej. - Chyba pojadę do Bytowa. Uczyć trzeba się od lepszych – przyznał. Jak przekazał, tam pobudowano placówkę na 124 dzieci, ale tylko 78 jest w chwili obecnej. Dlatego Finster jest przeciwny molochowi, jak sam go określił.
Ale opozycja słusznie zauważyła, że decyzja o sprzedaży podyktowana jest ambitnym planem inwestycyjnym. - Wiele nieruchomości jest sprzedawanych i my wtedy nie protestujemy, ale dziś jest inaczej – zwrócił uwagę radny Brunka. - Nie udało się sprzedać apteki, mamy opóźnienie z Metalowcem, a chcę tak realizować budżet, by nie brać kredytu – przyznał Arseniusz Finster. - Jaki jest sens konserwować kwotę 1,5 mln zł?
Takie stawianie pod ścianą nie spodobało się Osowickiej. Włodarz tak tego nie postrzegał: - Nie mam misji przekonywać PChS. Nie ma też żadnej dyscypliny w moim klubie – zastrzegł. I faktycznie część radnych z klubu burmistrza się wyłamała. Byli to Marek Szank i Marcin Łęgowski, a Marek Bona i Andrzej Gąsiorowski od głosu się wstrzymali. Przeciwni zbyciu byli radni PChS: Brunka i Osowicka, a także PO: Joanna Warczak i Leszek Pepliński. Za było 12 rajców.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (9)
- Komentarze Facebook (...)
9 komentarzy
No tak inaczej można myśleć jak się pracuje np. w jakiejś miejskiej spółce na stanowisku np. prezesa.
Koszty utrzymania się w naszym mieście są nie adekwatne do zarobków!
To teraz niech mnie w końcu Arseniusz F- ciemny, mroczny, pochmurny i to taki dla mieszkańców w szczególności z poza układu w mieście Chojnice doktor posłucha!!!!!!!!!!!!!
Prywatne zawsze lepsze od publicznego. To lekcja płynąca z gorzkich doświadczeń realnego socjalizmu.
Czyżby? Zacznijmy od tego, że w większości przypadków te dwa typy własności trudno ze sobą nawet porównać.
Samorządowe przedszkola żłobki mają bowiem do wykonania inne zadania niż ich prywatne odpowiedniki.
Prywatne przedszkola i żłobki mogą elastycznie dopasowywać się do popytu, jednym ruchem likwidując nierentowne placówki bądź się powiększać na większą ilość dzieci.
Żłobki i przedszkola samorządowe , robić tego nie powinny choć urzędnicy to czynią z burmistrzem Chojnic doktorem Arseniuszem Finsterem na czele.
Bo racja istnienia żłobków samorządowych jest zapewnienie mobilności mieszkańcom.
Dlatego żłobki samorządowe, świadczą usługi publiczne z zasady będą bądź są mniej dochodowe (lub wręcz deficytowe).
To właśnie cena , jaką ponosi wspólnota polityczna za to ,że chce takie usługi świadczyć. Dlatego stawianie obok siebie instytucji prywatnych i publicznych bądź z publicznych przekształcanie na prywatne czy sprzedaż żłobka publicznego w prywatne ręce jest jak wyścig , w którym jeden z uczestników ma unieść na plecach sąsiada, wuja i sędziwych, a drugi z biegaczy jest tego ciężaru pozbawiony, wiec nawet jeśli wpadnie na metę pierwszy, to niewiele nam to powie o faktycznej kondycji obu atletów.
Dużo sensowniej jest porównywać firmę będąc klasyczną prywatną własnością z alternatywnymi modelami takimi jak spółdzielczość lub własność pracownicza. I tu nie brakuje już dowodów ,że dogmat o absolutnej wyższości tej pierwszej jest po prosty nieprawdziwy.
Bo długo okresowe wyniki nie pokazały żadnych różnic pomiędzy ich kondycją ekonomiczną (sprawność, skłonność do inwestycji) a prywatną konkurencją.
Bo dla efektywności gospodarczej żłobków samorządowych czy prywatnych decydujące jest otoczenie konkurencji między sobą, w którym on działa , a nie forma własności.
W środowisku wysoko konkurencyjnym mogą równie dobrze funkcjonować o bardzo różnych formach własności.
Grupowa, pracownicza, publiczna. Niekoniecznie prywatna.
A przepraszam doktora Finstera na stadion Chojniczanki Chojnice wygórowane kwoty to wydawać ma gospodarz nieustannie ochotę .
Ale na dzieci przebywających w żłobkach i przedszkolach publicznych od pracujących chojniczan w Chojnicach to żałuje pieniędzy jako burmistrz.
To znaczy ,że" dzieci " nie mają u doktora Finstera znaczenia a prędzej ma " Chojniczanka Chojnice "
Burmistrz Chojnic doktor Finster jak pracował w szkole, to korzystał z Karty Nauczyciela.
Zapomniał wół jak cielęciem był. Jak nie burmistrz, to kto ma bronić ludzi przed degradacją?
Może radny Kowalik? Solidarność organizacje manifestacje w Warszawie przeciwko umowom śmieciowym. Kowalik jest członkiem zarządu regionu w Gdańsku, a jako radny glosuje za oddaniem żłobka w prywatne ręce.
Nie można być za a nawet przeciw, bo wtedy jest się Judaszem . Kowalik jest przy władzy długie lata. A czemu wcześniej nie pomyślał o sprzedaży miejskiego żłobka. Bo wtedy tam pracowała jego żona. To teraz taką postawą można nazwać judaszem do kwadratu.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!