Na Tucholskiej fiołkami nie pachnie
Czuć za to... świniami. - Trudno, żeby nie śmierdziało, skoro jest tutaj prowadzona masowa hodowla tych zwierząt - mówi jedna z mieszkanek ul. Tucholskiej, która chce pozostać anonimowa. Fetor doprowadził do długoletniego konfliktu między sąsiadami a prowadzącymi hodowlę, którego rozwikłać chyba nie sposób... Dlatego nasza reporterka pyta o to, co we wspomnianej sprawie poczyniły urzędy i odpowiednie instytucje, wszak masowa hodowla świń w mieście dozwolona nie jest.
- Walczymy z tym smrodem od 15 lat. Piszemy, chodzimy, prosimy. Tylko nas zbywają. W chlewie za płotem jest w granicach 50 świń. Do tego dochodzi jeszcze zapach gnojowicy i kiszonki składowanych na posesji. Wiosną i latem chciałoby się pogrillować, zaprosić wnuki, ale nie da się wysiedzieć na dworze, a często nawet okna w mieszkaniu otworzyć - mówią Lidia i Edward Porożyńscy sąsiadujący bezpośrednio z gospodarstwem przy ul. Tucholskiej. Wypowiedzi swe podpierają korespondencją z urzędem miasta, starostwem, Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa czy Powiatowym Inspektorem Weterynarii.
Państwo Porożyńscy zaznaczają, że gdyby wiedzieli o przyszłych "atrakcjach", nie podbudowaliby domu na Tucholskiej w 1974 roku. - Pięć lat później rozpoczęła się budowa chlewni. W stanie surowym budynek był w 1985 - sięga pamięcią pani Lidia, a pan Edward dodaje, że jest to samowola budowlana i przedstawia pismo od Powiatowego Inspektora Nadzoru, który "nie posiada informacji dotyczącej odbioru technicznego budynku inwentarskiego". - Nie będę się wypowiadał. Postępowanie jest w toku - ucina Jerzy Kolc.
W chojnickim sądzie właśnie zakończyła się kolejna rozprawa o wykroczenie. z art. 10 ust. 2a ustawy z dnia 13.09.1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z oskarżenia Komendy Powiatowej Policji w Chojnicach. Za prowadzenie hodowli na terenie wyłączonym z produkcji rolnej powodującej uciążliwość dla ludzi zamieszkujących sąsiednie nieruchomości na państwa Janusza i Agnieszkę Bielińskich została nałożona kara w wysokości 1000 zł. - Zapłacą albo się odwołają, a śmierdzieć będzie dalej - załamuje ręce starsze małżeństwo. - Możemy dalej dzwonić po straż miejską, która i tak od pewnego czasu smrodu nie czuje, bo albo strażnicy mają katar, albo polipami się zasłaniają. Trafił się nawet taki, który powiedział, że na zachodzie za takie zapachy się płaci. W każdym razie nie odpuścimy, chcemy żyć normalnie, korzystać z ogrodu - opowiada pan Edward.
Reklama | Czytaj dalej »
Zgłoszenia a reakcje...
Monity z ul. Tucholskiej do chojnickiej formacji trafiają regularnie. W przeciągu ostatniego roku było ich siedem. - Nasza interwencja ogranicza się do sporządzenia notatki służbowej. Nie ma przepisu, na którym moglibyśmy się oprzeć. Nie mamy też możliwości karania mandatem - wyjaśnia komendant Tadeusz Rudnik. - Przejeżdżam Tucholską i wiem, że tam jest problem - dodaje funkcjonariusz. Skargi odnośnie smrodu trafiają także na policję czy do Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Co robi z nimi urząd, pytamy dyrektora Jarosława Rekowskiego. - Wiem, że chcecie ukłuć temat. Proszę o pytania na piśmie - zbywa urzędnik. W pisemnej odpowiedzi zostajemy poinformowani, że magistrat w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej podjął decyzję odmowy udzielenia informacji, ponieważ ta dotyczy indywidualnej osoby...
Na drogę pisemną odsyła także Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Chojnicach, by koniec końców udzielić wymijającej odpowiedzi. Czy działalność przy ulicy Tucholskiej prowadzona jest zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego? - Plan nie przewiduje zakazu produkcji rolnej, w tym zwierzęcej. Mówię w kategoriach planistycznych - odpowiada dyrektor wydziału planowania przestrzennego Waldemar Gregus. - Wszelka działalność usługowa nie może powodować stałej bądź okresowej uciążliwości dla mieszkańców - to są zapisy planu - zaznacza urzędnik. W piśmie z urzędu z 2009 roku podpisanym przez dyrektora Jacka Marczewskiego napisano zaś, że działka na której prowadzona jest hodowla świń, to teren zabudowy mieszkaniowej. Ten sam urzędnik dwa lata później informuje, że burmistrz miasta Chojncie nie wydał decyzji zezwalającej na hodowlę zwierząt inwetarskich Agnieszcze i Januszowi Bielińskim.
Tematem działającym szczególnie na jeden ze zmysłów chojniczanie z Tucholskiej próbowali zainteresować także miejskich radnych. "Nie mamy prawa i nie czujemy się na siłach oceniać wyroku niezawisłego sądu stwierdzającego jednoznacznie, że inwestycja chlewni stanowiącej uciążliwość dla otoczenia została zrealizowana zgodnie z przepisami prawa w warunkach wówczas obowiązującego planu miejscowego" - odpisał Stanisław Kowalik w imieniu rajców z komisji ochrony środowiska i komunalnej w 2013 roku, zlecając jednocześnie odpowiedniemu wydziałowi przeprowadzenie kontroli przestrzegania przez właściciela chlewni stosownych przepisów sanitarnych i przepisu regulaminu utrzymania czystości. Szefująca osiedlu Małe Osady - Pawłówko w sprawie wypowiada się krótko, choć początkowo w ogóle nie chce zabierać głosu. - Ta historia ciągnie się latami, także w sądach - mówi Renata Dąbrowska.
W roku ubiegłym gospodarstwo przy ul. Tucholskiej badał sanepid. - Zagrożeń higieniczno-sanitarnych nie stwierdziliśmy. Co do zapachu, to nie ma przyrządu, który by go zmierzył. To jest sytuacja ustawowo nierozwiązana - informuje Stanisław Jażdżewski z chojnickiej stacji.
"Świnie maja się dobrze, tylko nie ludzie"
Jak sprawę komentują prowadzący hodowlę? - 12 lat jesteśmy napiętnowani. Nie możemy normalnie pracować, bo co chwilę nachodzą nas urzędnicy. Tu nie chodzi o działalność, a o zwykłego człowieka. Sąsiedzi nie lubią mojego męża, a przecież wszyscy jesteśmy rodziną - mówi Agnieszka Bielińska. Czy małżeństwo dysponuje pozwoleniem na prowadzenie masowej hodowli świń na terenie miasta? - Gdybyśmy go nie mieli, to jak byśmy tyle lat powadzili hodowlę? - odpowiada Janusz Bieliński, ale dokumentu nie pokazuje. Hodowcy nie chcą też udzielić informacji o liczbie hodowanej trzody, bo "dziennikarz, który czuje smród, jest stronniczy".
- Mieszkamy i mieszkaliśmy w mieście, a próbuje nam się wmówić, że tu było Pawłówko. W 1939 r. droga nazywała się szosą tucholską i mieściła się w granicach miasta - mówi inna mieszkanka ul. Tucholskiej, która w ilości zebranej urzędowej korespondencji dorównuje sąsiadom. Kobieta od strony ulicy Tucholskiej sąsiaduje z hodowlą świń, a od Ustronnej z hodowlą bukatów na świeżym powietrzu. - Świnie mają wywietrznik i zmienianą ściółkę. Świnie w Chojnicach mają się dobrze, tylko ludzie nie - ironizuje chojniczanka i zaznacza, że w dalszym ciągu z prośbą o rozwikłanie problemu zwracać będzie się do urzędników.
Uchwała Rady Miejskiej w Chojnicach z dn. 27 lutego 2006 r.
ROZDZIAŁ VII WYMAGANIA W ZAKRESIE UTRZYMYWANIA ZWIERZĄT GOSPODARSKICH NA TERENACH WYŁĄCZONYCH Z PRODUKCJI ROLNICZEJ
§ 22.
Pod pojęciem utrzymywania i hodowli zwierząt gospodarskich należy rozumieć wszelkie formy posiadania zwierząt gospodarskich, w tym również na potrzeby gospodarstwa domowego.
§ 23.
Dopuszcza się utrzymywanie zwierząt gospodarskich, z wyjątkiem nieruchomości:
1) zabudowie wielorodzinnej;
2) o zabudowie jednorodzinnej, położonych na terenach o zabudowie wielorodzinnej;
3) na których usytuowane są budynki użyteczności publicznej.
§ 24.
1. Na terenie Gminy Miejskiej Chojnice, poza terenami nieruchomości zabudowanymi wyłącznie budynkami wielorodzinnymi i strefą ochrony konserwatorskiej, dopuszcza się hodowlę następujących zwierząt gospodarskich w ilościach:
a) drób do 20 szt;
b) gołębie do 20 szt;
c) króliki 1 samiec i 2 samice wraz z potomstwem od tych samic;
d) trzoda chlewna do 2 szt;
e) konie do 2 szt;
f) kozy, owce do 2 szt;
2. Hodowla zwierząt powinna być usytuowana i prowadzona w taki sposób, aby nie pogarszała warunków zdrowotnych, sanitarnych i porządkowych otoczenia, nie powodowała zanieczyszczenia powietrza, gleby i wody oraz innych uciążliwości dla ludzi zamieszkujących sąsiednie nieruchomości;.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (68)
- Komentarze Facebook (...)
68 komentarzy
Gdybyś uważnie słuchał co mówią ludzie w Chojnicach to zamiast bzdur w rodzaju:
oczywiście, że nie wiesz jaka jest prawda i dlatego przed pisaniem bzdur dowiedz się co jest prawdą!
wiec, jeżeli się powołujesz na plotki to wysłuchaj je w całości!
Dowiedź się co jest prawdą i kompletną informacją.
W Chojnicach jest to tajemnicą poliszynela, że największy prosiak a właściwie wieprz mieszka na Zielonych Wzgórzach, po drodze z Chojnic do Charzyków!
Na drugi raz słuchaj kompletnych informacji zanim zaczniesz szerzyć jakieś bzdury.
Wiec zanim napiszesz bzdury w rodzaju:
to najpierw dowiedz się o czym piszesz, i nie zażywaj grzybków halucynogennych pod wpływem których piszesz kompletne i niestworzone głupoty i dyrdymały. Jeżeli jakiś lekarz już wcześniej przepisał ci leki, które ci pomogły i idź do niego ponownie i grzecznie poproś go o te same leki, które pomogły ci z twoją dolegliwością!
to RUSKIE ŚWINIE !!!
i jestem ciekawy, kto ci placi !!!
pie....y natrecie !!!
Świnka przełknęła ostatniego grzybka i wtedy... poczuła że jest panią całego chlewika, że najważniejsze świnki kłaniają się jej w pas, że groźnie kwicząc i szczerząc ząbki straszy najgroźniejszych przeciwników, że wszyscy ludzie całują jej wytworną nogę. Widziała siebie w koronie na głowie i z piorunem w ręku jak gromi tych, którzy nie uznają jej ważności. Była w końcu ważną świnką.
To wszystko było oczywiście nieprawdą, bo świnka miała realistyczne halucynacje wywołane spożyciem niebezpiecznych grzybków. W rzeczywistości zaraz po zjedzeniu pierwszej porcji halunków, świnka narobiła pod siebie, upadła w swoją rzadką kupę i w drgawkach się tarzała w niej rozbryzgujac ją dookoła chrząkając z większą niż dotychczas siłą. Taką oto miały moc toksyczne muchomorki. Inne świnki uciekły w popłochu, ale ludzie chcieli jakoś zareagować i pomóc biedaczce. Jednak gdy zobaczyli, że jest już za późno na wszelką pomoc zostawili ją w jej onirycznym świecie i nie narażali się na latającą wszędzie świńską kupę.
Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe
Świnka przełknęła ostatniego grzybka i wtedy... poczuła że jest panią całego chlewika, że najważniejsze świnki kłaniają się jej w pas, że groźnie kwicząc i szczerząc ząbki straszy najgroźniejszych przeciwników, że wszyscy ludzie całują jej wytworną nogę. Widziała siebie w koronie na głowie i z piorunem w ręku jak gromi tych, którzy nie uznają jej ważności. Była w końcu ważną świnką.
To wszystko było oczywiście nieprawdą, bo świnka miała realistyczne halucynacje wywołane spożyciem niebezpiecznych grzybków. W rzeczywistości zaraz po zjedzeniu pierwszej porcji halunków, świnka narobiła pod siebie, upadła w swoją rzadką kupę i w drgawkach się tarzała w niej rozbryzgujac ją dookoła chrząkając z większą niż dotychczas siłą. Taką oto miały moc toksyczne muchomorki. Inne świnki uciekły w popłochu, ale ludzie chcieli jakoś zareagować i pomóc biedaczce. Jednak gdy zobaczyli, że jest już za późno na wszelką pomoc zostawili ją w jej onirycznym świecie i nie narażali się na latającą wszędzie świńską kupę.
Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe
Gdybyś uważnie słuchał co mówią ludzie w Chojnicach to zamiast bzdur w rodzaju:
dowiedź się lepiej prawdziwej i kompletnej informacji. Jest to w Chojnicach tajemnicą poliszynela, że największy prosiak a właściwie wieprz mieszka na Zielonych Wzgórzach, po drodze do Charzyków! Na drugi raz słuchaj kompletnych informacji zanim zaczniesz szerzyć jakieś bzdury.
W ramach świńskiego tematu polecam bajkę o wesołych prosiakach wieszcza ziemi chojnickiej Mariusza Janika! Mariusz swoją bardzo ciekawą bajkę "Trzy Fazy Prawdy" opublikował w listopadzie 2005 roku. Jest to opowieść o wesołych przygodach, przewałach, przekrętach, i innych wyczynach prosiaków i zaprzyjaźnionych z nimi innych zwierząt.
Tekst bajki można ściągnąć z poniższego linku:
https://cloud.mail.ru/public/HsrR/3Ye42KGSD
W niedawnych procesach sądowych burmistrz Arek z powodu swojego nadymanego do granic możliwości "ego" usilnie chciał udowodnić, że jest to bajka o nim. I chociaż wieszcz ziemi chojnickiej Mariusz Janik wyraźnie stwierdził w słowie wstępnym, że wszelkie podobieństwa są wirtualne, to Arek domagał się poprzez sądowe procesy potwierdzenia, że tekst jest o nim i na jego temat. No cóż - nasz ratuszowy narcyz myśli, że wszystko odnosi się do niego - a szczególnie - gdy bohaterami opowieści są świnie!
Życzę wszystkim przyjemnego czytania bajki!
nieśmiały parafianin
przeciętny mieszkaniec miasta Chojnice
niesmialy.parafianin@mail.ru
http://chojnice.livejournal.com
ps. Z wielką niecierpliwością czekam na następne dzieła i bajki naszego charzykowskiego wieszcza Mariusza Janika o wesołych przygodach prosiaków, które tak ciekawie opisał w "Trzech Fazach Prawdy".
Wieszczu, kiedy pojawi się od dawna zapowiadana i oczekiwana "Czwarta Faza Prawdy" o dalszych przygodach wesołych prosiaków i kontynuacja historyjek z pierwszego dzieła?
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!