Agata Wiśniewska - 2016-05-12 15:56:17
Muzealnicy zjechali do Charzyków
W kolebce żeglarstwa śródlądowego odbywa się 13. Konferencja Muzealnictwa Morskiego i Rzecznego, w ramach której uczestnicy wysłuchają 36 referatów. - Myślę, że za dwa dni wyjedziemy stąd z pięknymi wspomnieniami - mówił na chwilę przed pierwszą sesją dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego Jerzy Litwin.
Od rana w Chojnickim Klubie Żeglarskim goszczą muzealnicy, żeglarze i zaproszeni goście. Dzisiaj w czterech panelach zaprezentuje się 26 prelegentów. Każdy na przedstawienie swojego tematu ma 10 minut, co jak się w praniu okazało, nie jest takie łatwe.
Pierwszą sesję referatową otworzyła prelekcja dyrektor Muzeum Historyczno-Etnograficznego w Chojnicach, które debiutuje w roli współorganizatora konferencji, którą co roku organizuje Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku.
Barbara Zagórska skupiła się na rozumieniu wartości kulturowego dziedzictwa jezior przez założyciela muzeum.
Julian Rydzkowski, przyjaciel
Ottona Weilanda i spadkobierca jego spuścizny dostrzegał związek muzealnictwa z turystyką. -
Muzeum miało być elementem przyciągającym turystów - mówiła Zagórska. Ci, jeśli już zaszli w jego mury, mogli nacieszyć oczy zbiorami malarskich i graficznych pejzaży m.in. autorstwa Mariana Mokwy, zapoznać się z dawnymi pieśniami czy legendami. -
W sposób specjalny Rydzkowski traktował dzieje ChKŻ - zaznaczała Zagórska.
- Do dziś mamy najstarszy sprzęt żeglarski. Czeka w LKS-ie na większe sale - przypomniała dyrektor chojnickiego muzeum, a swoją prelekcję zakończyła pytaniem skierowanym do włodarzy czy w Charzykowach powstanie Muzeum Żeglarstwa Śródlądowego?
Sylwetkę Ottona Weilanda przybliżyła zaś Anna Czapczyk. Założyciel Stowarzyszenia Przyjaciół Żeglarstwa w Charzykowach (1919 r.), które trzy lata później przekształciło się w Klub Żeglarski - Chojnice, ludziom dał się poznać tylko z dobrej strony. - Stary, lecz o młodym sercu. Nigdy nie odmówił pomocy - mówiła pracownica chojnickiego muzeum. Otton miłośnikom żeglarstwa pomagał zdobywać sprzęt, budować go i naprawiać. - Wiele własnych pieniędzy topił na wodzie w łódkach - zaznaczyła. Współtwórca i wiceprezes Polskiego Związku Żeglarskiego wodę kochał całym sercem. Wielką radość czerpał ze sprzedawania swojego konika innym.
- W tej chwili o wiele trudniej zachęcić mieszkańców do aktywności i przyjazdu do Charzyków - zauważył z kolei komandor ChKŻ Krzysztof Pestka. Klub przy ul. Rybackiej stara się kontynuować dobre tradycje zapoczątkowane przez Weilanda. - Zawsze uroczyście otwieramy sezon, zamykamy już trochę ciszej i smutniej - mówił komandor. W Charzykowach pozostał zwyczaj puszczania wianków i parady jachtów, o regatach nie wspominając. W tym roku w XX Memoriale Ottona Wielanda rywalizowało aż 334 optimistów. - To co wyróżniało żeglarzy chojnickich i kultywujemy do tej pory to gala mundurowa. Tego w ośrodkach innych nie ma - opowiadał szefujący klubowi jednocześnie zapraszając dzisiaj na uroczyste podniesienie bandery. Jako smaczek Krzysztof Pestka zaprezentował zdjęcia młodziutkiego Piotra Schulza w pierwszym najprawdopodobniej w Polsce Optymiście.
Dokumentację techniczną łodzi przywiózł z Berlina w latach 60-tych XX wieku Eugeniusz Schulz. Budowy łodzi podjął się szkutnik z Charzyków Władysław Grzeca, pomagał mu Zdzisław Sieradzki. - Żagiel do pierwszego chojnickiego optymista uszył Otton Weiland. Łódkę wodowano latem 65' roku, pierwszym sternikiem był syn Eugeniusza, Piotr Schulz - informował Pestka.
Artykuł pochodzi z portalu www.chojnice24.pl
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!