- Czy pan burmistrz ma jaja? - pyta radna
Kamil Kaczmarek nie dostał glosu na sesji. Do burmistrza podszedł w przerwie z radną Marzenną Osowicką.
Najbardziej zapalnym punktem wczorajszej sesji była uchwała o wygaszeniu mandatu przewodniczącego, którą poprzedziła długa i gorąca dyskusja. Mimo że burmistrz odnosił się wielokrotnie do słów Kamila Kaczmarka, który sprawą Janowskiego zainteresował wojewodę, i zarzucił mu kłamstwo, nie pozwolono zabrać mu głosu na sesji. Apelowali o to radni PO i PChS. Marzenna Osowicka w końcu nie wytrzymała i zapytała burmistrza czy ma jaja. Wcześniej ten stwierdził, że może udowodnić, że radna rozmawia sama ze sobą w internecie... Rajcy, którzy podejmowali tak ważną decyzję, nie mieli pod ręką nawet prawnika, któremu mogliby zadać pytanie. Mało tego nie udało się dojść, kto podpisał się pod opinią prawną, którą posiłkował się klub burmistrza, z którego wywodzi się Janowski.
Â
Reklama | Czytaj dalej »
Radny Mariusz Brunka wcześniej nawoływał Mirosława Janowskiego do złożenia mandatu lub też co najmniej podporządkowaniu się przez radnych wezwaniu wojewody pomorskiego. - Mam mieszane uczucia, bo wszystko wskazuje na to, że więszkość radnych zignoruje wezwanie wojewody. Z drugiej strony powinniśmy się cieszyć, bo przecież to wspaniałe paliwo dla opozycji na wiele kolejnych miesięcy - mówił wczoraj na sesji. Zwrócił uwagę, że wszystkie zastrzeżenia zgłoszone przez PChS związane z działalnością gospodarczą prowadzoną przez Janowskiego z wykorzystaniem mienia komunalnego, zostały podzielone przez wojewodę. Wczoraj radny Brunka dorzucił jeszcze jeden fakt, którego nie zgłoszono wojewodzie. Firma radnego jest podwykonawcą dla dużej inwestycji trwającej jeszcze na miejskiej oczyszalni ścieków.
Mariusz Brunka apelował do tzw. mechanicznej więkoszości, jak nazywa klub burmistrza, by wzięli pod uwagę czy ich decyzja nie spowoduje aby wcześniejszych wyborów. - Niech sami chojniczanie rozstrzygną czy uważają, że dostawanie zleceń od szwagra, od innych spółek przez przewodniczącego rady miasta jest sprawą właściwą.
- To swoisty szantaż (...) Wiedziałem, że PChS nie doczeka do kolejnych wyborów i poszuka narzędzia związanego z referendum - podsumował burmistrz. W odpowiedzi do Brunki cytował wpisy z bloga Kaczmarka o układzie, krezusach i przychylności chojnickich prokuratorów. Arseniusz Finster zarzucał, że radni PChS nie odcięli się od tego zdecydowanie. - Nie mogę pozwolić na to, że niszczycie człowieka.
Radny Leszek Pepliński przyznał, że w samej Platformie są skrajnie różne stanowiska w tej sprawie i nie ma dyscypliny podczas głosowania. Podkreślał, że wojewoda ma wybitnych prawników. Radny miał pytania do ratuszowego prawnika, więc zażyczył sobie obecności Roberta Wajlonisa. - Nie wyobrażam sobie, żeby sekretarz miasta się nie pojawił. Zgoła inne wyobrażenia miał burmistrz, który oświadczył, że mecenasa Wajlonisa nie będzie i to jego decyzja, a radni mieli przecież czas by zasięgnąć opinii prawników i zapoznać się z prawodawstwem...
Peplińskiemu nie udało się nawet dociec, kto podpisał się pod opinią prawną i czy ewentualnie Robert Wajlonis poniósłby jakieś konsekwencje za "wpuszczenie w maliny".    - Robert Wajlonis nie wydawał żadnych opinii - odpierał Arseniusz Finster. Choć ową przeczytał radny z klubu burmistrza Antoni Szlanga, to także nie powiedział kto jest jej autorem, a jedynie, że przekonała ona radnych z jego klubu.
Oprócz wygłaszania tyrad w kierunku Kamila Kaczmarka, burmistrz obwieścił także, że radna Marzenna Osowicka rozmawia sama ze sobą w internecie. Ta odparła, że to pomówienie i że Arseniusz Finster dzwonił nawet do jej męża w sprawie komentarzy na forach. - Konstytucja zezwala na krytykę. Pan przekracza granice. To zachowanie niegodne urzędnika - poirytowała się. - Mogę to udowodnić - zadeklarował Finster i przyznał się do wykonania telefonów do męża Osowickiej. - Nie powiem, co powiedział, bo byłoby pani przykro. - Jeszcze lepiej... - skomentowała opozycyjna radna.
W czasie dyskusji na sali pojawił się wielokrotnie w niej atakowany Kaczmarek. Zastępca przewodniczącego Józef Skiba nie udzielił mu jednak głosu. To poskutkowało reakcją ze strony dwojga radnych. - Czy tak będziemy zamykać usta? - postawiła pytanie Osowicka, uznając, że burmistrz wykorzystuje swoją pozycję, by pastwić się nad jej kolegą ze stowarzyszenia i go dyskredytować. O głos dla mieszkańca zaapelował także radny Pepliński, wskazując, że to nadzwyczajna okazja. Takiej woli jednak nie było ze strony prowadzącego sesję. A Edward Gabryś zaproponował nawet, by dyskusję zakończyć.
Przeciwny wniosek postawił Mariusz Brunka. - Elementarna przyzowitość nakazuje, by dać możliwość odniesienia się drugiej stronie. Proszę nie zamykać dyskusji na tym etapie - zawnioskował, ale jego zdanie podzieliło tylko dwoje wcześniej wspomnianych radnych.   - Nas też nie było w internecie - wytknął radny Szlanga.
Jeszcze zanim radni przystąpili do głosowania uchwały o wygaszeniu mandatu, radna Osowicka wywaliła: - Czy pan burmistrz ma jaja? Mimo że pytanie przyjął ze śmiechem, to ten zniknął z jego twarzy, gdy w czasie przerwy podszedł do niego Kaczmarek.
Rozmowa burmistrza z K. Kaczmarkiem
Szesnastu radnych wbrew wezwaniu wojewody postanowiło nie wykluczyć ze swojego grona Janowskiego. Dwoje radnych PChS głosowało za wygaszeniem mandatu, a wstrzymali się Joanna Warczak i Leszek Pepliński z PO.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (100)
- Komentarze Facebook (...)
100 komentarzy
wykopie od jakiegoś chojnickiego radnego informację o tym kto podpisał opinię że wojewoda jego prawnicy o omylności wojewody i jego prawników w sprawie radnego Janowskiego.
Na tej słynnej sesji Antek Szlanga przeczytał wypociny pseudoprawnicze które miały uzasadnic że to Finster ma racje w sprawie mandatu Janowskiego a nie wojewoda. Jak sie Pepliński dopytywał o autora tych wypocin to Antek sie zaparł i odmówił odpowiedzi. Wychodzi na to że radni z KWW Finstera sami wiedzą że taki gniot nie przejdzie w WSA i NSA i nawet wstydzą sie przyznać ze to napisał radca z ratusza Robert W.
Teoretycznie to właśnie prokurator powinien ocenić zasadność zgłaszanego roszczenia i zważyć, czy dany komentarz narusza dobra tej osoby. Gdyby okazało się, że są oczywiście bezzasadne, wniosek o ustalenie danych autora odrzucić.
W praktyce jednak większość prokuratorów tego nie zrobi, ponieważ narażaliby się na zarzut ograniczania praw procesowych zgłaszającego, który musi uzyskać dane autora komentarza, aby móc go skutecznie pozwać i dopiero wówczas sąd oceni, czy dana treść prawo naruszała czy też nie.
W teorii natomiast powinno być tak, że najpierw składasz w sądzie pozew cywilny przeciw osobie n/n, sędzie ocenia zarzuty i jeśli okazują się zasadne, wydaje stosowne postanowienia zmierzające do ustalenia danych sprawcy. Tak być powinno, ale jeśli spróbujesz złożyć taki pozew, zostanie on na 99% odrzucony ze względu na brak formalny w postaci nieznanego sprawcy. Taka jest praktyka sądów.
Zatem obecna ścieżka postępowania jest wypadkową niedoprecyzowanych przepisów i postępowania "zwyczajowego". Możesz z tym systemem walczyć, jeśli chcesz, ale na wygraną szansy nie masz żadnej do czasu, aż przepisy w tej materii zostaną ujednolicone i skonkretyzowane.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane sÄ… dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!