Agata Wiśniewska - 2016-12-14 16:20:41
Na zdjęciu od lewej: Milena Burczyk, Klaudia Kulesza, Zosia Czaplewska, Paulina Gwiździel, Róża Szrejber, Zuzia Burczyk, Sara Narloch, Wiktoria Topolewska, Zuzia Hoppe, Magda Kiedrowicz. Na dole: Michał Myszka, Tomasz Biesek, Paweł Lewandowski.
Przychodzą pomagać innym, a przy okazji znajdują przyjaciół i odbierają, kto wie czy nie najważniejszą lekcję w życiu. Mowa o wolontariuszach Sekcji Kajakowej "Szansa", która od 22 lat prowadzi niepełnosprawnych sportowców.
W tym roku na zajęcia "Szansy", razem z maluszkami, uczęszcza 28 osób. Do tej grupy należy dodać ponad 10 wolontariuszy. Pomagający niepełnosprawnym są w różnym wieku. Zdecydowana większość to płeć piękna. Najmłodsza "w rodzinie" jest 13-letnia Zuzia, która pomaga niepełnosprawnym sportowcom już trzeci rok. - 11-latka, co to za wolontariusz? - śmieli się swego czasu w urzędzie przeglądając umowę Zuzki. - Doskonały wolontariusz, świetna terapeutka - chyli czoła przed dziewczynką Tomasz Biesek założyciel sekcji. - Weszła do grupy i rozgadała inne dzieciaki - wspomina trener. Zuza trafiła do sekcji za sprawą swojej mamy, nauczycielki Zespołu Szkół Specjalnych. Pani Milena Burczyk sama przynętę połknęła 20 lat temu. Nęcił pan Tomek. - Przyszedł do starego ogólniaka z pogadanką. Tak ciekawie mówił o niepełnosprawnych, że zamiast uczyć się na sprawdzian poszłam na spotkanie i tak już zostałam. Pani Milena nie miała dylematu jaki kierunek wybrać na studiach. Przy niepełnosprawnych sportowcach nie myśli o złych rzeczach. W tym roku razem z Magdaleną Kiedrowicz prowadzi średnią grupę. Pracy jest sporo. Co piątki niepełnosprawni grają w kosza, do tego dochodzi trening na basenie. Od kwietnia do października, jeśli pogoda pozwala, "Szansa" wsiada na kajaki. Latem jest dwutygodniowy obóz. - Po zajęciach człowiek jest bardziej zmęczony niż po ośmiu godzinach pracy - przyznaje pani Magda. Mimo to nigdy nie pomyślała, żeby zostawić "Szansę". - Zbieram od nich dobrą energię. Przy tych sportowcach zapominam o własnych problemach. Jasne, że nie ma tylko kolorowych dni, ale wystarczy, że ktoś się do ciebie uśmiechnie, czy przytuli i jest dobrze, można działać dalej. Dzięki "Szansie" dzieci i młodzież rozwijają się społecznie i psychofizycznie. - Oprócz konkretnych umiejętności uczą się przede wszystkim samoobsługi - zaznacza pani Milena.
- Ja już po pierwszym wejściu wiedziałam, że zostaję na rok. Było trochę jak z miłością od pierwszego wejrzenia - mówi Paulina, której leci szósty rok wolontariatu. Dziewczyna ze sobą przyprowadziła Pawła. Też połknął bakcyla, od 2013 wylewa poty z zawodnikami "Szansy". - Bardzo lubię te rywalizacje między sportowcami. Jakoś nie mogę się od nich odczepić - śmieje się. W tym roku chłopak pisze maturę. - Jak dostane się na studia, to i tak będę zjeżdżał na piątkowego kosza. Za co ceni najbardziej niepełnosprawnych sportowców? - Za determinację, za to należy ich podziwiać. - Przy nich uczymy się cierpliwości, odpowiedzialności - dodaje 18-letni Michał, wolontariusz z najstarszej grupy.
Druga Zuzanna, 16-letnia, zainteresowała się sekcją dzięki koleżance z liceum. - Zośka tak ciekawie opowiadała. Miło wspominała każde zajęcia. Dziewczyna przyszła i przekonała się na własnej skórze, że pomaganie niepełnosprawnym wciąga. Po kilku miesiącach próby musi się teraz określić, podobnie jak 13-letnia Sara. - Wolontariuszem zostaje się przynajmniej na rok - wyjaśnia Tomasz Biesek. Chodzi nie tylko o komfort osób niepełnosprawnych. - Musimy mieć osoby, na których możemy polegać, które systematycznie będą z nami trenować - precyzuje pani Magda. - Bez wolontariuszy "Szansa" nie jest w stanie zorganizować obozu. Ten dla sportowców jest niesamowitą przygodą, momentem kiedy mogą się sprawdzić, dla ich rodziców czasem odpoczynku. Sara zapytana o "Szansę" od razu rzuca hasło: przyjaźń. Ale i na miłość jest tutaj miejsce. - Mamy na swoim koncie historię wolontariuszy, którzy pobrali się - zdradzają panie.
Wiktoria dzisiaj uczennica trzeciej klasy "ogólniaka" towarzyszy sekcji od dziecka. - Zaczęłam przychodzić, gdy miałam 7 lat ze swoim niepełnosprawnym wujkiem. Na początku z ciekawości. W sekcji dziewczyna nauczyła się cierpliwości, odpowiedzialności za drugiego człowieka. - Samą siebie lepiej poznałam - przyznaje. - Nasi sportowcy mają osiągnięcia jakich nie powstydziłby się zdrowy człowiek - chwali pływaków i kajakarzy.
Tomek Biesek mówi, że w "Szansie" odbywa się terapia przyjaźnią. Do tego gwarantowana jest przygoda. Jeśli ktoś ma ochotę na taki właśnie zestaw sekcja zaprasza na piątkowy trening koszykówki (g. 15-17, Zespół Szkół Specjalnych). Poza strojem sportowym należy zabrać ze sobą dobre chęci. - Tutaj nie ma fachowców, ale jest wiele pozytywnych postaci. Uczymy się od siebie nawzajem.
23 komentarzy
dzięki niemu to wszystko jest możliwe do zrealizowania
dzięki burmistrzowi
niektórzy chca tylko psuć.
Jestem dumny z Ciebie i ciesze sie z tego co robisz.
Tak dalej, Wojciech
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!