Niebezpieczny plac zabaw
Nie zdążył zostać jeszcze odebrany, choć nalegał na to wykonawca, a doszło już na nim do nieszczęśliwych wypadków z udziałem dzieci. Chodzi o plac zabaw przy Modraku.
- Nie zgłosiliśmy tego jeszcze nigdzie, ale myśleliśmy, żeby zebrać podpisy i zanieść do urzędu miasta, bo tu jest bardzo niebezpiecznie. Mieszkańcy się zastanawiają czy środków na ten plac zabrakło, bo dlaczego te zabawki są tak źle wykonane? - mówi Aleksandra Rudnik, która wczoraj skorzystała z okazji, żeby zainteresować sprawą urzędników. Ci pojawili się na miejscu, by skonfrontować uwagi zgłoszone do jego wykonania przez przewodniczącą "czwórki" Kornelię Żywicką. Samorząd osiedla nr 4 reprezentował także Tadeusz Spica. Ku zdziwieniu szefowej osiedla, w planach był także odbiór placu. Na szczęście od niego odstąpiono.
Reklama | Czytaj dalej »
Po godz. 12 przy Modraku pojawił się burmistrz Arseniusz Finster. Na dzień dobry mógł osobiście przekonać się, że napompowanie opony z pomocą stacji naprawy rowerów graniczy z cudem. Ostatecznie jednoślad, z którego spuszczono powietrze do stanu użyteczności przywrócili strażnicy miejscy za pomocą sprężarki. - Ta stacja nie działa od samego początku - usłyszeliśmy później od mieszkanki osiedla.
Początkowo felerny plac zabaw przedstawicielom "czwórki" i urzędnikom przyszło oglądać zza płotu, bo wykonawca odjechał chwilę wcześniej z kluczykiem, mimo że został poinformowany przez dziennikarkę o mającym się odbyć spotkaniu. - Ten plac zabaw stwarza więcej zagrożeń niż zabawy. Jestem za tym, żeby go zamknąć. Za dużo jest tutaj elementów niebezpiecznych - podnosiła Kornelia Żywicka, wskazując na wystające śruby, długie linki przy wiaderkach czy masywną suwnicę. - Przecież dziecko może tu sobie roztrzaskać głowę - mówiła jeszcze nieświadoma, że taki wypadek miał już miejsce. Kopalnia piasku, która miała być największą atrakcją placu zabaw, w wykonaniu firmy Apis w ogóle nie spełnia swojej funkcji. - Cały widz w tej zabawce polega na tym, że dzieci wykonują pewne czynności po kolei, a dla ich wygody cała konstrukcja jest na jednej wysokości. Pan Robert Gamrat (przedstaiwciel firmy Apis - przypis red.) przekonuje mnie, że dla dziecka to nic trudnego dźwigać wiadro z piaskiem, ale nie tak to miało wyglądać. Wiele elementów tutaj jest albo niebezpiecznych albo atrapą. Wykonawca prosi mnie, żeby odebrać plac, który jest niezgodny z projektem - ubolewała przewodnicząca, która za darmo zaprojektowała dwa place na Osiedlu Hallera-Bursztynowe realizowane z tzw. budżetów samorządowo-obywatelskich.
- Gdzie jest certyfikat na to urządzenie, bo ja dysponuję certyfikatem na zestaw zabawowy nr 4. I nic więcej z tego papierka nie wynika. Skąd mam wiedzieć, że to jest akurat to urządzenie? - drążyła Żywicka, która zresztą od momentu podpisania umowy miasta z wykonawcą domaga się certyfikatów na urządzenia, a nie moduły. Przewodnicząca wskazywała także na kuriozalnie skontruowaną gwarancję.
Zabawki osobiście testował włodarz Chojnic, a swoimi uwagami chętnie też dzielił się architekt miejski. - To są urządzenia dla dzieci, a nawet dorosły ma problem, żeby pewne elementy przesunąć - mówił Andrzej Ciemiński. Propozycje, żeby "tam przyciąć, tam obniżyć" Arseniusz Finster po obejrzeniu wszystkich urządzeń zamienił na decyzję "nie odbieramy". - Urządzenia nie spełniają swojej funkcji. Nie są bezpieczne i mam zastrzeżenia co do jakości ich wykonania. Te dwa muszą być wymienione - podsumował włodarz.
Już po odjeździe burmistrza przy placu zjawiła się mieszkanka prosząc o interwencję. - Furtka placu była co prawda zamknięta, ale jedno przęsło płotu nie było wstawione. Żadnych tablic ostrzegawczych czy zabezpieczenia terenu. Dzieci z tego skorzystały. Jeden chłopczyk pokaleczył sobie głowę o śruby, dwójka kolejnych maluchów dostała w głowę tym ciężkim przesuwakiem. Tylko patrzeć, jak wydarzy się kolejny wypadek. Chyba trzeba te zabawki zmienić na zwykłą piaskownicę i bujak - mówiła Aleksandra Rudnik. Poza placem zabaw przy Modraku powstało boisko do piłki plażowej, stanowisko do gry w szachy i siłownia pod chmurką. Koszt inwestycji na Hallera i Sportowej (tutaj siłownia i plac zostały już oddane do użytku) zamyka się w kwocie 230 tys. zł.
W środę komisja odbiorowa udała się także na Kopernika, gdzie do 9 czerwca Apis miał dokonać poprawek. Z urządzenia wielofunkcyjnego zniknęły śruby, ale wsporniki już nie. Jedyna rzecz, do której uwagi miał inspektor nadzoru inwestorskiego było podklejenie nóżek. - Estetyka to jest pięta achillesowa tej firmy - ocenił Dariusz Rząska. Bardziej dosadnie wypowiedziała się Jolanta Krzywdzińska z zarządu "dwójki". - Firma zrobiła bubel po prostu. To wszystko miało zupełnie inaczej wyglądać. I tyle pieniędzy to kosztowało.
Pani Jolanta zwracała uwagę na nierówności terenu, ostre elementy wystające z piasku czy stan urządzeń, które zostały po poprzednim placu zabaw. Sama zdemontowałaby natychmiast dwa z nich. - Z tym trzeba poczekać na przegląd placów, a ten nastąpi dopiero po wszystkich odbiorach - informuje Ciemiński. - Jeśli chodzi o tę część dla dorosłych, która powstała, to jesteśmy zadowoleni. Natomiast ta dla dzieci pozostawia wiele do życzenia - podsumowuje przewodniczący Marek Szmaglinski.
Odetchnąć z ulgą nie może także Edward Gabryś. Szef "trójki" wstrzymał specjalnie imprezę na Dzień Dziecka, żeby zgrać ją z otwarciem placu zabaw. - Nie mogłem już dłużej czekać. W minionym tygodniu zrobiliśmy festyn przy zamkniętym placu zabaw - przyznał samorządowiec. Na Słonecznym częściowo do wymiany jest poliuretan. Mieszkańcy domagają się także demontażu jednego z urządzeń na siłowni i przestawienia stojaka do rowerów. - I tak nie możemy zrobić odbioru, bo wykonawca nie chce dać gwarancji na przeniesione urządzenia na ul. Modrzewiową, a te zadania są w jednym pakiecie - poinformował Rząska. Nie wiadomo jak długo jeszcze Apis będzie poprawiał swoje place. - Taka firma, co zrobimy. Jaja z nas sobie robią - podsumowuje Ciemiński.
Dzisiaj wykonaliśmy telefon do inspektora nadzoru w sprawie placu przy Modraku. I jak się okazuje, jest przełom. - Przy Modraku stwierdziliśmy niezgodność z projektem oraz szereg usterek, jak wystające śruby, możliwość zakleszczenia się i w protokole będzie napisane, że należy te urządzenia wymienić na takie spełniające warunki zgodnie z projektem. Te nawet nie są równoważne, ta jakość jest tak wątpliwa. Jakiekolwiek urządzenia tej samej firmy będą także podlegały wymianie, bo tego nie przyjmiemy. Wykonawca zobowiązał się, że wymieni urządzenia na urządzenia firmy Saternus. To jest naprawdę wysoka półka - informuje Dariusz Rząska. Idąc tym tropem miasto powinno zarządać od wykonawcy z Jarosława wymiany urządzeń niezgodnych z projektem na każdym z 10 pobudowanych placów zabaw.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (11)
- Komentarze Facebook (...)
11 komentarzy
Place są bezpieczne, po prostu przewrażliwieni rodzice wychowali pokolenie pizd (bo jak to inaczej nazwać), a gryzipiórki na siłę udowodnią że jednak place są niebezpieczne, ale płaskość ziemi też by udowodnili.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!