Nie mogły znaleźć gaśnic, więc przystąpiły do ewakuacji pacjentów
W środę (24.11) przed Sądem Rejonowym w Chojnicach zeznawały m.in. pielęgniarka i opiekunka, które pełniły dyżur w Hospicjum Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, kiedy wybuchł pożar. W efekcie tego tragicznego zdarzenia życie straciła czwórka pensjonariuszy. Na ławie oskarżonych, za niedopełnienie obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego, zasiada dyrekcja hospicjum, Barbara Bonna i Jerzy Krukowski.
W otoczeniu mecenasów Barbara Bonna, dyrektor hospicjum i prezeska Fundacji Palium.
Pożar w hospicjum prowadzonym przez Fundację Palium wybuchł 6 stycznia 2020 r. około godziny 3:00 nad ranem. Do tragicznych zdarzeń, jakie się wtedy rozegrały, wróciły przedwczoraj (24.11) pamięcią ówczesne pracownice placówki, które pełniły nocny dyżur nad 24 pacjentami. Jak zeznała pielęgniarka Danuta K.W., z 37-letnim stażem pracy w zawodzie, na pewno jeden z nich był w stanie poruszać się o własnych siłach.
Telefon na 112 i do pielęgniarki oddziałowej
W czasie, gdy opiekunka wzywała służby, pielęgniarka cofnęła się do dyżurki, aby wykonać telefon do oddziałowej z informacją o zdarzeniu. Dlaczego zamiast od razu ratować pacjentów kobieta zdecydowała się na taki krok, Danuta K.W nie umiała odpowiedzieć. Przyznała, że popełniła błąd. W każdym razie w szóstce ogień miał być zbyt duży, żeby cokolwiek można było zrobić...
Gdzie gaśnice, gdzie klucze? - ewakuacja
Normalną procedurą było zamykanie na noc drzwi placówki przy ul. Strzeleckiej (ze względu na ucieczki pacjentów i wizyty bezdomnych). Klucze do nich powinny znajdować się tuż obok w skrzynce. Tej nocy ich tam nie było. Nie leżały też na stoliku w dyżurce pielęgniarek. Gdzie więc były? Tego nie pomogły wyjaśnić ani pytania prokurator, ani sędziego kierowane do Danuty K.W, po tym jak złożyła ona rozbieżne zeznania w tej kwestii. Pielęgniarka przyznała natomiast, że był tylko jeden zestaw kluczy. To własnie nim Monika Sz. musiała otworzyć jedne z drzwi w trakcie ewakuacji pacjentów (prokurator i sędzia nie dopytywali już skąd je wzięła). Opiekunka bez problemu wymieniała numery sal i imiona podopiecznych, których z nich wyprowadzała. Niektórych w stronę wyjścia ciągnęła po ziemi. - Dla mnie był taki odruch, żeby pacjentów wyciągnąć, a nie wziąć ich razem z łóżkiem - odpowiadała na pytanie Renaty Szamiel, słupskiej prokurator. Danuta K.W do czasu przyjazdu służb otwierała okna w salach chorych, jednego z podopiecznych miała też wyprowadzić. Z płonącego budynku wyskoczyła przez okno w dyżurce, jej koleżankę nieprzytomną wynieśli policjanci.
Szkolenie tylko w teorii, albo i nawet nie
Pielęgniarka, jak i opiekunka rozpoczęły pracę w chojnickim hospicjum w sierpniu 2019 r. Po obiekcie oprowadzał je Jerzy Krukowski, zastępca dyrektora i zarazem wiceprezes Fundacji Palium. - Z tego, co pamiętam, po przyjęciu do pracy miałam szkolenie ustne, rozmowę z prezesem hospicjum, było to szkolenie w zakresie BHP oraz PPOŻ. Z tego co pamiętam, po tej rozmowie podpisałam dokument z tego szkolenia. Ja nie przypominam sobie, aby od sierpnia 2019 w hospicjum było przeprowadzone szkolenie lub ćwiczenia praktyczne z ewakuacji pacjentów. Nie pamiętam, aby były przeprowadzone szkolenia z użycia gaśnicy. Nie pamiętam, aby ktokolwiek pokazywał drogi ewakuacyjne. Z tego co wiem, po pożarze w hospicjum było prowadzone szkolenie z zakresu PPOŻ oraz BHP, a ja podczas tego szkolenia przebywałam na zwolnieniu lekarskim. Szkolenie z zakresu BHP odbyło się w marcu 2020. Nie pamiętam danych personalnych prowadzącego, ale kojarzę że był to pracownik Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach - tak jeszcze w trakcie policyjnego śledztwa zeznała Danuta K.W. Na sali sądowej kobieta uściśliła, że jej teoretyczne szkolenie trwało około godziny.- Wydaje mi się, że w pierwszych dniach od podjęcia pracy w hospicjum pan Jerzy Krukowski zawołał mnie do swojego gabinetu i pokazał mi jakieś papiery i powiedział, że te dokumenty są do podpisu. Nie tłumaczył mi zasad, regulaminu hospicjum. Nie było żadnej mowy o zasadach BHP czy PPOŻ. Podpisałam jakieś dokumenty i na tym się skończyło. Podczas pracy nikt mi nie mówił, gdzie znajdują się gaśnice, jak ich używać. Podczas pracy nie było żadnych ćwiczeń z ewakuacji pacjentów. Po wypadku słyszałam, że o takich szkoleniach zaczęto gdzieś rozmawiać - brzmiały z kolei jedne z wcześniejszych zeznań Moniki Sz. - Nie wiedziałam, jak się postępuje w przypadkach zagrożenia - powiedziała już sędziemu.
Pacjent z nałogiem
Andrzej Ł., który zaprószył ogień, nocnej zmianie miał dać się mocno we znaki. Pielęgniarka mówiła o bałaganie w sali pacjenta, który posprzątała - pety zamoczone w słoiku, porozrzucane na podłodze i łóżku - i o tym, że on sam był niespokojny. Opiekunka potwierdziła, że mężczyzna palił, ale czy w pokoju, tego już nie była pewna. Na pewno znalazła przy nim dwa papierosy i je zabrała, szafkę odsunęła od łóżka. O możliwość zapalenia prosił na tyle często, że kobiety przymknęły drzwi do jego pokoju, aby nie obudził swoim wołaniem innych pacjentów. Kiedy je zamknęły, nie wiedziały.O pacjencie, który domagał się wyjazdu na palarnię (miejsce przed wejściem do hospicjum) i personelu mającym rozciągać realizację tej prośby w czasie wspominał jeden z zeznających po przerwie świadków (rodziny pacjentów zeznawały w drugiej części posiedzenia). Z kolei brat Andrzeja Ł. zapewniał, że nie widział w jego pokoju śladów palenia i, że to nie on dostarczał mu papierosy: - Ktoś mu je przynosił. W inny sposób to załatwiali.
Prokurator interesowało przede wszystkim czy w chwili przyjęcia do placówki bliscy pacjentów byli informowani o przebiegu ewentualnej ewakuacji, czy widzieli gaśnice, hydranty. Takich rozmów poza Marią W. inni świadkowie sobie nie przypominali. - Gaśnic na pewno nie było w salach chorych - zeznał Szymon A. Mężczyzna opowiadał bardzo szczegółowo o pobycie swojego taty w hospicjum. Na ostatniej sali, na jakiej leżał mężczyzna, było jeszcze dwóch innych pacjentów. - Jeśli było dwóch odwiedzających, to musieli oni się mocno zwijać, żeby się pomieścić. Moim zdaniem nie było żadnej możliwości manewrowania łóżkami - mówił. O pożarze w hospicjum dowiedział się od brata, a ten z mediów. - Myślałem, że w hospicjum ojciec spokojnie dożyje swoich dni. Byłem zaskoczony, oszołomiony tym co się stało - przyznał Radosław A. - Można było tego uniknąć, gdyby były czujki - stwierdziła Maria W.
Zarząd Fundacji Palium po pożarze zaprosił rodziny podopiecznych na spotkanie. Jego odbiór nie był jednoznaczny. - "Dotyczyło ono tablicy pamiątkowej. Nie było mowy o żadnym zadośćuczynieniu", "Chyba ugodowe. Chcieli coś zaproponować, nie zgodziliśmy się" - mówili świadkowie. - Jeszcze przed pogrzebem ojca dostaliśmy zaproszenie od burmistrza. Pytał, co mógłby dla nas zrobić. Ze spotkania wyszliśmy z ulotkami firmy, która specjalizuje się w odzyskiwaniu odszkodowań - powiedział Szymon A. Ten sam mężczyzna, krótko po pożarze chciał zapalić znicz przy hospicjum. Z ust Jerzego Krukowskiego, którego zapytał o zgodę usłyszał, że "ktoś będzie musiał to sprzątnąć" i że "tutaj codziennie umierają ludzie". - Odpowiedziałem, że codziennie umierają, ale nie giną - przytaczał sądowi.
Oskarżeni, Barbara Bonna i Jerzy Krukowski, obecni byli na pierwszej części środowej rozprawy, kiedy przesłuchiwany był personel placówki. Część rodzin ofiar i poszkodowanych w pożarze domaga się odszkodowań od Fundacji Palium. Kolejne posiedzenie w sprawie odbędzie się 22 grudnia. Zostaną na nim przesłuchani inni pracownicy placówki.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (2)
- Komentarze Facebook (...)
2 komentarze
Precedensem jest udostępnienie p. burmistrzowi danych osobowych ofiar pożaru w celu zawiadomienia rodzin o śmierci ich bliskich ,Zgodnie z obecnym stanem prawnym mogła to zrobić tylko instytucja pod, której opieką znajdowali się pensjonariusze lub policja,
Myślę ,że powinien to być kolejny wątek dochodzenia w sprawie skutków pożaru,
Sami mądrale i filozofowie, jak zwykle.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!