Ocalone od zapomnienia. Przedmioty, które mówią więcej niż setki słów (ROZMOWA)
Wczoraj (11.11.) odbyło się oficjalne otwarcie wystawy „Archeologia Zbrodni Pomorskiej 1939 – Chojnicka Dolina Śmierci”, na której zaprezentowano jedynie część z ponad 5 tys. odnalezionych artefaktów. Wśród znalezisk znajdują się także medaliki z fragmentami kości. - Pokazuje to tak namacalnie skalę i przerażający wymiar tych zbrodni – mówił dr Dawid Kobiałka.
Wystawa „Archeologia Zbrodni Pomorskiej 1939 – Chojnicka Dolina Śmierci”, która została oficjalnie otwarta wczoraj (11.11.) w Baszcie „Kurza Stopa” w Chojnicach, przybliża prace archeologiczne prowadzone przez zespół naukowców na czele z drem Dawidem Kobiałką, przy wsparciu Pionu Śledczego Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku. - Ważne są spotkania takie jak dzisiaj, aby pamięć o zbrodniach w Chojnicach została częścią pamięci narodowej wszystkich Polaków – podkreślał prok. Tomasz Jankowski z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku. Dodał także, że to dopiero początek prac.
Reklama | Czytaj dalej »
Przedmioty, które znalazły się na wystawie – jeszcze niedawno leżały przysypane ziemią, głęboko zakopane i milczące. Dzisiaj opowiadają historię za swoich właścicieli, którzy już nie mogą tego zrobić. Wśród nich są między innymi pierścionki i medaliki, oraz zegarek, na którym zatrzymała się kula, a wraz z nią – czas. Niektóre prawie doszczętnie spalone, inne jeszcze zachowały błysk, ale wszystkie naznaczone tragedią. Na szczęście nie są już tylko milczącymi świadkami zdarzeń, ponieważ dzięki badaniom archeologicznym prowadzonym w Dolinie Śmierci na nowo oglądają światło dzienne i mają szansę zapisać swoją opowieść na kartach międzynarodowej historii.
Na wystawie znajdują się także listy, zdjęcia oraz inne pamiątki po osobach, które zdołano zidentyfikować wśród odnalezionych szczątków, a na wczorajszym wernisażu, pomiędzy szklanymi gablotami, nieśmiało na krzesełkach przycupnęli również potomkowie rodzin dotkniętych bestialskimi mordami. Przyszli, by przekazać to czego nie mogą przedmioty – wspomnienia, o mamie, wujku, babci i kuzynie. Jak zabrali, wywieźli i nie wiadomo było przez kilkadziesiąt lat gdzie są. Dzisiaj już wiedzą, nie wszyscy, ale chociaż część z nich, - że ostatnia podróż ich najbliższych była do Doliny Śmierci. Podróż bez biletu powrotnego. Zostały te pierścionki właśnie, ułamane i nadpalone, ale bliskie sercu, bo noszone na tak dobrze znanych im dłoniach.
Dlaczego chojniczanie powinni przyjść i zobaczyć tę wystawę, i dlaczego jest ona tak ważna? O to zapytaliśmy dra Dawida Kobiałkę.
- Dzisiejsza wystawa prezentuje wycinek naszych dotychczasowych prac w Dolinie Śmierci. Skupia się ona na wydarzeniach jesieni 1939 roku, na wydarzeniach, które dzisiaj określamy mianem „Zbrodni Pomorskiej 1939”. Pod tym pojęciem kryje się masowa eksterminacja mieszkańców, obywateli Polski II Rzeczypospolitej, wykonana przez Niemców na początku wojny. Na wystawie można zobaczyć oryginalne dokumenty, tak naprawdę prawdziwe dowody zbrodni, to co wykopujemy od 3 lat właśnie w Dolinie Śmierci oraz tablice tematyczne, które przybliżają wydarzenia, ludzi, którzy pod Chojnicami zostali zamordowani. Na dzisiejszą chwilę, możemy powiedzieć, że mamy odnalezione prawie 5 tys. artefaktów. Są to przedmioty zarówno związane z rokiem 1939 i tymi zbrodniami, jak i ze stycznia 1945 roku., czyli wydarzeniami, które dokumentowaliśmy w zeszłym roku.
(Red.) - Które ze znalezionych przedmiotów najbardziej poruszyły ciebie jako archeologa i utkwiły w twojej pamięci?
- Będą to artefakty przede wszystkim z zeszłego roku. Odkryliśmy naprawdę wyjątkowe, niepowtarzalne, przejmujące przedmioty codziennego użytku, ale w tym konkretnym kontekście mówiące naprawdę więcej niż setki słów. I jakie to są artefakty, to co mnie najbardziej wzrusza, czy porusza to są np. medaliki, albo krzyżyki, które mają na swojej powierzchni wtopione szczątki ludzkie. Czyli naprawdę taki duchowy wymiar kultury materialnej jest tam wręcz namacalny. To się paliło wszystko, w wyniku działania wysokiej temperatury i tych procesów chemicznych te szczątki przylegały do czego mogły, między innymi do przedmiotów, które ofiary miały na sobie w momencie śmierci, w momencie spalenia ich na stosie. To są krzyżyki, medaliki z fragmentami kości, ale też są np. zegarki kieszonkowe, srebrne, piękne, które musiały należeć do osób majętnych, bo chłop czegoś takiego nie miał. I też mamy zegarek, na tym zegarku są wtopione szczątki ludzkie, naprawdę taki bezpośredni wymiar tej zbrodni jest tam uchwycony. Tego rodzaju przedmioty mówią naprawdę więcej niż dokumenty, niż setki słów. Pokazuje to tak namacalnie skalę i przerażający wymiar tych zbrodni. W tym konkretnym przypadku nie tylko ich zamordowano, tylko jeszcze spalono w celu zatuszowania śladów zbrodni. To też po części się w sumie udało, bo z tych wszystkich kości, które wydobyliśmy, a ich była prawie tona, szacujemy, że mówimy tu o kilkuset osobach – na podstawie rzeczy osobistych, na chwilę obecną tylko dwie osoby zostały zidentyfikowane. To pokazuje skuteczność tych działań. Chciano, żeby wiedza i tożsamość tych ludzi przepadły po wsze czasy, co się udało i nie udało.
Nie udało się dzięki badaniom archeologicznym, które prowadził dr Kobiałka, ale jak podkreśla, nie dokonał tego sam, a przed jego zespołem jeszcze sporo pracy. Do Doliny Śmierci wraca już wiosną przyszłego roku, by kolejne przedmioty i szczątki mogły zostać ocalone od zapomnienia.
Wystawa powstała także przy współudziale Muzeum Historyczno-Etnograficznego im. Juliana Rydzkowskiego w Chojnicach i tam właśnie, w baszcie "Kurza Stopa" w godzinach otwarcia obiektu można oglądać artefakty.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!