Kolejne wątki w sprawie pożaru chojnickiego hospicjum
Jeden z zeznających twierdził przed sądem, że poddasze obiektu gdzie mieścił się gabinet prezesa czy sala do rehabilitacji - nie było użytkowane, chociaż jak zauważył sędzia, inni świadkowie zeznawali inaczej.
Wczoraj (24.05.) przed Sądem Rejonowym w Chojnicach odbyła się kolejna rozprawa w sprawie pożaru w hospicjum, do którego doszło w styczniu 2020 roku, a w którym życie straciły cztery osoby. Na ławie oskarżonych z zarzutem niedopełnienia obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego zasiada kierownictwo placówki, Barbara Bonna oraz Jerzy Krukowski.
Reklama | Czytaj dalej »
Swoje zeznania w dalszym ciągu składali strażacy, którzy tamtej nocy brali udział w akcji ratowniczej, a także członkowie komisji rewizyjnej oraz osoby z Rady Fundacji Palium. Natomiast w zakresie stanu technicznego obiektu wypowiadali się między innymi projektant czy powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Jednego ze strażaków zdziwił fakt braku czujników dymu. – Wydaje mi się, że taki budynek to powinien mieć instalację chociaż alarmową na zasadzie czujników dymu. Nie były one jednak wymagane prawem. Okazuje się także, że w trakcie wybuchu pożaru, obiekt hospicjum był nadal w trakcie trwającej od 2010/2011 roku przebudowy i rozbudowy, a jej zakończenie nie było planowane na konkretną datę, ale było uzależnione od środków finansowych. Jeden ze świadków będący także członkiem Rady Fundacji Palium, twierdził również, że ze względu na trwające roboty budowalne nie było użytkowane poddasze, gdzie mieścił się m.in. gabinet prezesa i zastępcy czy sala do rehabilitacji.  – To gdzie prezes urzędował w fundacji? – dopytywał sędzia. – Prezes urzędował czasami kątem w jednych z tych pomieszczeń, zastępca też, a rehabilitacja odbywała się na sali, ale nie na poddaszu – padło w odpowiedzi. – Nie? Świadkowie zeznawali co innego – mówił sędzia.
Z kolei hydranty jednak prawdopodobnie na nic by się nie zdały, ponieważ ogień rozwijał się zbyt szybko, ale powinny się w hospicjum znajdować zdaniem specjalisty. - Projekt budowlany nie zakładał hydrantów FI25 w poszczególnych strefach pożarowych, a zgodnie z moją wiedzą i obowiązującymi przepisami, kwalifikacja tego budynku wymagała ich zainstalowania - mówił przed sądem inżynier bezpieczeństwa i specjalista w zakresie szkoleń BHP oraz PPOŻ.  Po kontroli obiektu wykonanej przez straż pożarną w 2019 roku oraz wydanych przez nią zaleceniach, mężczyzna został zatrudniony przez kierownictwo hospicjum między innymi do dokonania przeglądu gaśnic, a także sporządzenia aktualizacji instrukcji bezpieczeństwa pożarowego. Miał on również przeprowadzić kompleksowe szkolenia personelu w styczniu 2020 roku, jednakże zanim do nich doszło, w hospicjum wybuchł pożar. Jego zdaniem również, postawa kobiet, które ratowały pacjentów podczas feralnej nocy była prawidłowa. – Zachowały trzeźwość umysłu, postępowały zgodnie z procedurą i uważam, że nie mogły nic zmienić, zrobiły wszystko co najlepsze.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (1)
- Komentarze Facebook (...)
1 komentarz
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane sÄ… dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!