Patryk Galewski odwiedził Technikum nr 2 w Chojnicach. ‘Każdy człowiek zasługuje na drugą szansę’ (FOTO)
I na dobre życie. Z tym przekazem pojawił się wśród uczniów, by opowiedzieć historię, którą Polacy znają z filmu „Johnny”, a którą on przekuł w misję dzielenia się dobrem i miłością otrzymaną od ks. Jana Kaczkowskiego. Nie zabrakło także wspólnego gotowania, które wyszło oczywiście „na pełnej petardzie”.
„Każdy człowiek zasługuje na dobre życie i każdy człowiek zasługuje na drugą szansę” - z tym przekazem do Technikum nr 2 w Chojnicach przyjechał dzisiaj (20.09.) Patryk Galewski. Z przekazem, ale przede wszystkim z misją, którą realizuje wspólnie z Fundacją im. Ks. Jana Kaczkowskiego pn. „Projekt PaKa Inne Garowanie”. „Pa” od imienia „Patryk” oraz „Ka” od nazwiska księdza.
Reklama | Czytaj dalej »
Tę dwójkę połączyła niezwykła historia, którą opowiada film „Johnny”, a która toczy się dalej mimo śmierci „wielebnego”, jak żartobliwie mówi o swoim przyjacielu Galewski. Ksiądz Jan Kaczkowski kilkanaście lat temu obdarzył „łobuza z Pucka” niemal ojcowską miłością, która odmieniła jego życie, a którą on przekazuje dalej. Nie inaczej było w szkole przy ul. Dworcowej.
Na sali gimnastycznej tłumy młodych ludzi, większość rozprawia o czekających ich sprawdzianach i zastanawia się, czy będzie zaliczona „obecność”. Zaraz za nimi wchodzi on, „Rudy”, łapie za mikrofon i mówi: - Cześć, nazywam się Patryk, jestem po 3 próbach samobójczych, przesiedziałem 4 lata w zakładzie karnym. W tym momencie zaczyna się opowieść, a gwar na sali milknie w sekundę. Setki par oczu śledzi w skupieniu postać przed nimi i słucha historii, która do łatwych nie należy. Trudne dzieciństwo, jeszcze trudniejsze dorastanie, wyroki, długi, przemoc, używki – tak było do pewnego momentu. Punktem zwrotnym było poznanie księdza Jana Kaczkowskiego, który towarzyszył Patrykowi również i dzisiaj. – To mój ziomeczek – przedstawia Galewski łapiąc za portret spoczywający obok niego na krześle i opowiada dalej. W pewnym momencie pyta, kto widział film i większość rąk unosi się w górę. – To po co ja tutaj jestem? – komentuje żartobliwie, ale jak tłumaczy, robi to po to, by pokazywać, że można żyć inaczej, chociaż nie każdy spotka na swojej drodze „Johnnego” tak jak on. – Wiecie czym płacicie sięgając po narkotyki? Po alkohol? Wiecie czym? Nie tylko kasą, ale przede wszystkim relacjami z bliskimi, takie są tego konsekwencje. Ja to zobaczyłem bardzo późno, ale jest szansa, że wy możecie zobaczyć to znacznie wcześniej.
Padają także pytania od uczniów, między innymi o hospicjum, które im kojarzy się ze śmiercią. – Wbrew opiniom, że tam się kończy życie, to tam jest wiele szczęśliwych momentów – mówi Galewski i dodaje, ze wiele się tam nauczył, między innymi tego, by każdego szanować. – Człowiek wobec człowieka może mieć inne poglądy, ale nie może nie mieć szacunku. Szacunek to minimum przyzwoitości, które jako ludzie musimy reprezentować. Trudniejsze momenty swojej opowieści przeplata żartami, a do uczniów zwraca się także indywidualnie, co zapewnia mu ponad dwie godziny absolutnej uwagi młodzieży.
Na tym jednak nie kończy, bo tuż po spotkaniu z uczniami, z sali gimnastycznej kieruje się do szkolnych stanowisk gastronomicznych, na których na co dzień ćwiczą przyszli kucharze. Galewski obecnie zajmuje się zawodowo gotowaniem, a poza swoimi fundacyjnymi działaniami jest szefem kuchni w restauracji, co sprytnie łączy ze swoją misją. Bowiem właśnie tam, przy szkolnych talerzach tworząc kilkudaniowy serwis, dociera do młodych ludzi. Przy krojeniu marchewki i podsmażaniu cebulki daje rady nie tylko kulinarne, ale i życiowe.
- Realizujemy jeden z dwóch programów „Projektu PaKa”. Ten projekt jest lustrzanym odbiciem relacji, która wydarzyła się między mną, a księdzem Janem, z tą różnicą, że my jako fundacja przekuliśmy to w konkretne programy. Właśnie jeden dzisiaj się dzieje o nazwie „Całe życie przede mną”, a drugi program leci do bardziej smutnych miejsc niż szkoła, takich jak domy dziecka, zakłady poprawcze, pod tytułem „Nikt nie rodzi się zły”. I pierwszy krok pierwszego etapu to jest luźna pogadanka z młodymi ludźmi, a drugiego dnia lecimy z warsztatami kulinarnymi tak jak tutaj dzisiaj – relacjonuje Galewski. – W szkołach zadaniem projektu jest poszerzanie świadomości odnośnie tego, jak radzić sobie z zanikającym wśród młodzieży takim nawykiem chociażby jak siadanie wspólnie przy stole i budowanie relacji. Ta zanikająca kompetencja jest coraz rzadziej spotykana wśród młodych ludzi, więc projekt „PaKa” ma ich w tym przebudzić, ma po prostu dać im tą możliwość, że coś takiego może się zadziać, jak np. rozmowy, wysłuchanie, czy doświadczenia. Więc pierwszy dzień ma na celu, żeby poznali moją historię i w ciągu kilku godzin czują, że jestem człowiekiem i nasz projekt jest taką przestrzenią, której mogą zaufać – mówi Patryk i dodaje, że dzięki projektowi głos zyskują osoby, które boją się mówić na forum, ale w trakcie warsztatów lub już po nich zwracają się do fundacji ze swoimi problemami. – Odzew jest ogromny, dzieją się cuda – potwierdza. – Miarą sukcesu tego projektu nie jest to, że ja wyliczę na dłoni ile takich Patryków Galewskich jest, ale osoby, które zbliżymy chociażby o pół kroku do tego poziomu „0”, czyli normalnego życia, to są zawsze cuda.
Przy opowiadaniu o misji fundacji poważnieje, ale tylko na moment, bo za chwilę znów powraca wesoły „Dyzio marzyciel”. – Gdzie jest pani od kurczaczków? Zapiekanka zaraz będzie, a ziemniaki kroimy w cienkie plasterki. Da się? To właśnie chciałem usłyszeć – zwraca się wesoło do przejętych uczniów. Krząta się razem z nimi, dysponuje zadania, rozdaje wskazówki, a pobrzękiwanie garnków miesza się z wybuchami śmiechu. Natomiast po kilkudziesięciu minutach pada wyczekiwane hasło „serwis”. – Dzisiaj z tym profesjonalnym zespołem, bo tutaj wchodząc do kuchni i zaczynając z nimi działania czuję się jak w profesjonalnym zespole, a więc dzisiaj przygotujemy trzysetowy zestaw. Będzie zupa krem z ziemniaka podawana z grzanką aromatyzowaną czosnkiem, do tego będzie zapieczony kozi ser, chipsy z ziemniaka i będzie pietruszkowa oliwa. Jako danie główne zaserwujemy pierś z kurczaka supreme, podana będzie na musie marchewkowym z dynią aromatyzowaną cynamonem, do tego gratin ziemniaczany, i będą takie na szybko zrobione pikle, czyli piklowana rzodkiew i czerwona cebulka, żeby fajnie podkręcić danie, a na deser wjedzie uduchowiona kasza manna, żeby przełamać konwenanse – wylicza Galewski, a pracę zespołu podsumowuje krótko – na pełnej petardzie. I z uśmiechem wraca do swojej misji.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!