Co chojniczanie sądzą o dwukadencyjności?
W ostatnich tygodniach temat dwukadencyjności włodarzy wrócił do debaty publicznej. W praktyce oznacza to, że wójt, burmistrz czy prezydent miasta może sprawować swój urząd najwyżej przez dwie kolejne pięcioletnie kadencje. Przepis ten obowiązuje od 2018 roku i od początku budził mieszane opinie – zarówno wśród polityków, jak i mieszkańców.

Zwolennicy tego rozwiązania podkreślają, że ograniczenie liczby kadencji przeciwdziała stagnacji i zamykaniu się lokalnej władzy na nowe pomysły. Pozwala to uniknąć sytuacji, w której jeden człowiek przez wiele lat decyduje o wszystkich kluczowych sprawach w gminie czy mieście. Rotacja sprzyja świeżości spojrzenia, a mieszkańcy mogą liczyć na bardziej dynamiczne i odpowiedzialne działania.
Reklama | Czytaj dalej »
Z drugiej strony są i tacy, którzy twierdzą, że dobry gospodarz powinien mieć prawo kandydować bez ograniczeń – jeśli cieszy się zaufaniem mieszkańców. Ich zdaniem dwie kadencje to zbyt mało, by zrealizować ambitne plany, a każda zmiana to czas nauki i nowych kosztów dla samorządu.
Nie brakuje również głosów, że dwukadencyjność może ograniczać swobodę wyboru obywateli. To bowiem mieszkańcy powinni decydować, komu powierzyć zarządzanie swoim miastem czy gminą – bez narzucanych z góry limitów.
Co sądzą nasi czytelnicy?
Wyniki sondy pokazują, że większość naszych czytelników dostrzega wartość w ograniczeniu długoletniego sprawowania władzy. Nie chodzi o negowanie dorobku dobrych włodarzy, ale o zasadę – o to, by każdy miał równe szanse, a samorząd był odporny na lokalne układy i nieprawidłowości, które mogą się pojawić po wielu latach rządów jednej osoby. Co ciekawe wynik naszej sondy jest identyczny, jak wynik Arseniusza Finstera w ostatnich wyborach samorządowych, co przykuło naszą uwagę. Zgodenie z oficjalnymi danyccmi urzędujący Burmistrz otrzymał 69,23% głosów. Wskazuje to na bardzo wysokie zaufanie chojniczan, ale wygląda, że równie wysokie jest pragnienie zmiany.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (6)
- Komentarze Facebook (...)


USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK



Związki i pracodawcy domagają się...
Hołownia: 6 sierpnia odbiorę od...
Nowy sondaż prezydencki
6 komentarzy
Dużo większym zagrożeniem jest stagnacja władzy i przekonanie o własnej nieomylności, które obserwujemy o wielu lokalnych włodarzy piastujących stanowiska od niepamiętnych czasów. Dotyczy to nie tylko Finstera w Chojnicach, ale też Szczepańskiego w gminie, Felixa i jego kolegi Szczepańskiego w powiecie, Szybajły i Gappy w Człuchowie.
Konkretne nazwisko "szefa" determinuje też zatrudnienie na stanowiskach dyrektorów poszczególnych wydziałów (często są to już jednostki o wielopokoleniowej tradycji rodzinnej) oraz prezesów należących do urzędów spółek.
W Chojnicach fakt wieloletnich rządów Finstera nie jest związany z niesłabnącym zaufaniem mieszkańców, ale przede wszystkich z brakiem sensownej alternatywy i strachem, że może być gorzej. Wybieramy więc znanego diabła. Myślę, że w innych miastach jest podobnie.
Wymuszenie zmiany poprzez ograniczenie kadencyjności może na początku spowoduje pewien chaos, docelowo jednak wyjdzie nam na dobre.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!