Afryka pachnie wędzonką i kozim mlekiem
Piotr Megger z jedną z przywiezionych pamiątek. Zobacz galerię »
Do 7 maja w Małej Galerii Fotografii Amatorskiej Marka Hackerta można oglądać wystawę fotografii Kenia - Turkana "głębia ostrości", autorstwa Piotra Meggera. Wystawa fotogramów jest owocem 18-dniowej wyprawy pana Piotra i jego żony nad jezioro Turkana i w inne afrykańskie zakątki. O wyprawie do Afryki, jego wrażeniach i odczuciach rozmawiamy z autorem fotografii.
Chojnice24: Wycieczka do Afryki sama w sobie jest egzotyczna. Razem z żoną zdecydowaliście się na wycieczkę z Africa line, a wiadomo, że wyjazdy z nimi nie należą do łatwych. Co sprawiło zatem, że chcieliście dodać jej jeszcze pikanterii?
Piotr Megger: Naszym marzeniem zawsze była Kenia. Próbowaliśmy już dwa razy wyjechać do tego kraju, za trzecim razem się udało. Przy pierwszym podejściu kurs euro podskoczył tak do góry, że musieliśmy zrezygnować z wyjazdu. Za drugim razem nie było wystarczająco dużo chętnych by stworzyć grupę. W końcu się udało. Naszą grupę stworzyło pięć osób plus dwóch przewodników. Wybierając się w tę podróż z Africa line tak naprawdę do końca nie wiedzieliśmy co nas czeka.
Wśród twoich fotografii moją uwagę przykuł biegnący słoń. Możesz opowiedzieć o spotkaniu z nim?
Mieszkaliśmy na campie w parku Samburu, a ten camp nie jest ogrodzony i zarazem jest terenem bytowania słoni. Ostrzeżono nas, że przez nasze obozowisko mogą przejść słonie. W takiej sytuacji mieliśmy wejść do namiotu i zachować spokój. W pewnym momencie pojawił się słoń. To był pierwszy słoń spotkany przez nas. Chciałem zrobić dobre zdjęcie, więc podszedłem do niego na odległość czterech metrów. Mało tego użyłem flesza, czym rozdrażniłem zwierzę. Słoń zaczął mruczeć i wahlować uszami. Z opresji musieli mnie ratować tubylcy, którzy generalnie byli naszymi ochroniarzami. Mieli pałki i rzucali nimi w drzewa by przepłoszyć słonia.
Kenia - Turkana "głębia ostrości" pod takim hasłem odbyła się wasza wyprawa. W jej ramach mieliście poznać także tradycyjne plemiona zamieszkujące Kenię.
W Afryce poznaliśmy trzy plemiona: Samburu, Turkana i Gabra. Plemię Samburu żyje z hodowli zwierząt, Turkana żyje bardzo blisko jeziora Turkana, stąd też jego nazwa. Natomiast ludzie z plemienia Gabra są bardzo lękliwi. Obawiali się, że robiąc im zdjęcia kradniemy ich duszę. Przychodząc do wioski musisz uzyskać zgodę na wejście od wodza, po czym dajesz mieszkańcom wioski przezenty w postaci: kawy, herbaty, mąki, kaszy. Każdy indywidualnie kupuje taki prezent dla wioski. Ustala się cenę za zdjęcia i całe plemię musi wyrazić na nie zgodę. Wtedy już możesz fotografować do woli. Trzeba również być bardzo miłym dla tubylców i witać się z każdym, tulić dzieci, brać na ręce.
Oprócz lęku przed skradnięciem duszy jak reagowała na Was lokalna społeczność?
Byliśmy w miejscach, gdzie praktycznie nie było białego człowieka. W rejonie Turkana przewija się około 100 turystów rocznie. To bardzo mało i dlatego mniejsze dzieci bały się nas, bo pierwszy raz widziały białe twarze i do tego jeszcze dziwnie ubrane. Trzeba było się wkupić w łaski takich dzieci słodkościami i dać im trochę czasu na oswojenie. Jeśli chodzi o dorosłych, byli dla nas bardzo życzliwi. W jednej z wiosek w ramach podziękowania za nasze odwiedziny ugoszczono nas obiadem. Przygotowanie tego obiadu trwało 20 minut. Podano nam surową, poćwiartowaną kurę, która dopiero co biegała koło jednej z chat. Oczywiście z uśmiechem na twarzy musieliśmy chociażby przeżuć kawałek mięsa. W końcu był to prezent dla nas i niegrzecznie byłoby odmówić.
W co wyposażony musi być plecak uczestnika wyprawy Africa line?
W plecaku musi znajdować się poszwa albo dwa zszyte ze sobą prześcieradła. Dzięki temu zachowujesz czystość i chronisz się przed insektami. Niezbędna jest latarka, termos, lornetka i aparat fotograficzny. Nie może zabraknąć dobrego obuwia. Na naszej wyprawie fantastycznie sprawdziły się treki. Przepuszczały powietrze i były naturalnym zabezpieczniem przed skorpionami.
Największe obawy związane z podróżą.
Choroby, mimo że byliśmy zaszczepieni. Na szczęście nikt z naszej grupy nie zachorował.
Jeden z noclegów spędziliście w miejscu zwanym różą pustyni.
Tak. Spaliśmy w lodżii, gdzie spała m.in Angelina Jolie. Są to przepiękne, otwarte przestrzenie, aż nie chce się wierzyć, że takie miejsca istnieją na świecie. Tam jednocześnie może przebywać 5-6 osób, przez co jest takie ekskluzywne.
Obraz Kenii i Afryki jaki wyłonił się z waszej podróży?
Reklama | Czytaj dalej »
Afryka jest cudowna, piękna, kolorowa, pachnie wędzonką i kozim mlekiem. Jest też strasznie biedna. Ludzie są pozostawieni sami sobie, nie mają żadnej opieki. Zapomnij o szpitalu. Są misje w Afryce, ale czy spełniają one swą rolę? Afryka jest Afryką, ma swoją wiarę i tradycje, nie można jej do niczego zmuszać. Poza tym Chińczycy wkraczają w Afrykę, wykupują ją po kawałeczku. Obojętnie, w którym rejonie Afryki przebywaliśmy, słyszałem słowo pole, pole. tj. powoli, powoli. Tam wszystko jest w zwolnionym tempie. W sklepie, na ulicy, czy w barze nie zobaczysz ludzi, którzy się spieszą. Oni po prostu nie mają do czego się spieszyć i widać, że są szczęśliwymi ludźmi. Zauważyłem, że świat źle rozumie pomoc dla Afryki. Widać, że ludzie przysyłają wszystko do tego kraju. Plemiona zrzucają swoje piękne kolorowe stroje i ubierają rozdarte swetry i t-shirty, jeansy. Mylna jest opinia, że wysyłając ubrania Afryce pomagamy jej, tak naprawdę psujemy ją.
W Kenii nie można polować, nie można strzelać do zwierząt. Cała Kenia jest jakby rezerwatem przyrody, a zarazem występują tam bardzo intensywne potyczki między plemionami. Jest to jedyny kraj, który nie zdał broni. Kiedy przejeżdżaliśmy przez małe miasteczka normalnym widokiem byli chłopcy z kałasznikowem.
Czy to znaczy, że znaleźliście się również w centrum zamieszek?
Trudno powiedzieć. Kiedy słyszysz strzały, wsiadasz do jeepa i po prostu uciekasz. Nie wiesz, czy to strzały kłusownika, czy może walka pomiędzy plemionami. W takiej sytuacji trzeba zachować szczególną ostrożność.
W takim razie czy możesz powiedzieć, co z tego pięknego kraju zrobiło na Was największe wrażenie?
Cała wyprawa. Czytając program wycieczki nie zdawaliśmy sobie sprawy na co się daliśmy. Myśleliśmy, że jedziemy zwiedzić kawałek Afryki, a przy okazji zobaczyć zwierzęta. Ta wyprawa natomiast nie była nastawiona na zwierzęta, była nastawiona na to by poznać ludzi, poznać jezioro Turkana, kolebkę ludzkości. Nad jeziorem Turkana znaleziono kości najstarszego człowieka na świecie. Myśleliśmy, że Afryka to takie safarii. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wybraliśmy taką wyprawę.
Dziękuję za rozmowę.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (68)
- Komentarze Facebook (...)
68 komentarzy
Tez bym chciala tam pojechac
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!