Antymobbingowe spotkanie
Burmistrz Arseniusz Finster, za nim jego zastępca Jan Zieliński i dyrektor wydziału edukacji Janusz Ziarno.
Na początku środowego (6.02) spotkania w ratuszu dotyczącego mobbingu i procedur antymobbingowych z przedstawicielami chojnickich szkół podstawowych i gimnazjów burmistrz Arseniusz Finster stwierdził, że w szkołach mu podległych udowodnionego przypadku mobbingu nie ma, ale może dochodzić do działań noszących znamiona mobbingu. Teza postawiona na początku w zasadzie została poparta przez nauczycieli, którzy o mobbingu w miejscu pracy nie mieli wiedzy. Choć nie obyło się bez głosów, że w takiej, a nie innej sytuacji na rynku pracy i w oświacie, mówienie głośno o takich problemach w miejscu pracy, może doprowadzić do jej utraty.
Zaczątkiem dyskusji nt. mobbingu była sytuacja z Gimnazjum nr 1. W sądzie toczy się proces o pomówienie o mobbing między dyrektorką a dwiema nauczycielkami. Dodatkowo o procedury antymobbingowe burmistrza pytało stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność. - Upublicznienie tematu mobbingu w Gimnazjum nr 1 jest bardzo złe. Można się pojednać i pogodzić. Fora internetowe aż pęcznieją, tam każdy jest specjalistą od mobbingu. To nie ma sensu - stwierdził Arseniusz Finster.
Reklama | Czytaj dalej »
- Chciałbym zapytać państwa czy potrzebne są procedury antymobbingowe. Nie jest złamaniem prawa, jesli ich nie ma - mówił włodarz i dla przykłady wymienił m.in. Człuchów, Tucholę, gminę Chojnice i inne okoliczne samorządy, w których nie wdrożono procedur antymobbingowych. - Jesteśmy w tym zakresie prekursorami - zauważył. Wskazał też, że w każdej szkole jest przecież regulamin, obowiązuje kodeks pracy i karta nauczyciela.
Okazało się, że w Szkole Podstawowej nr 5 nad tematem pochylono się na początku roku i nawet stworzono specjalną komisję, w której składzie są m.in. dwie wicedyrektorki. - Przyczynkiem do tego było, to co się dzieje w Gimnazjum nr 1 - powiedział nauczyciel Mirosław Aleksandrowicz. - Nic się nie dzieje - wtrącił burmistrz. - Dla mnie to są konflikty personalne tylko i wyłącznie, ale to już sąd rozstrzygnie - dodał.
- Było szkolenie, była rozmowa o procedurach, do dzisiaj sprawa stanęła - mówiła nauczycielka z Gimnazjum nr 1 Ilona Piotrowska. - To pracodawca ma obowiązek zapobiegać mobbingowi. Są firmy specjalistyczne, które to badają - zauważyła. W zasadzie oprócz tych dwóch szkół oraz Gimnazjum nr 2, gdzie była potrzeba kontroli zewnętrznej przed dwoma laty, w innych mobbingu jako takiego problemu nie zauważono.
Nauczycieli i członków rad rodziców włodarz pytał też, kto ich zdaniem ma się zająć przygotowaniem ankiet dla oceniania skali zagrożeń mobbingiem. - Pewnie nie byłoby wiarygodne, jak sami je przygotujemy. Z kolei organizacje pozarządowe, które się tym zajmują, stoją po stronie, że jest mobbing. Dlatego szukałbym kompromisu - stwierdził burmistrz Finster. Z sali padły jednak głosy, żeby absolutnie nie doprowadzać do sytuacji, gdy ankiety mogliby przygotowywać ci, dla których są one przeznaczone. - Nie czuję się kompetnetna w tym zakresie - dodała Ilona Piotrowska. - Generalnie przygotowanie ankiet byłoby słuszne, bo są osoby, które obawiają się powiedzieć o czymś w gremium, bo boją się o pracę. Teraz nie ma tyle etatów - swoje zdanie wyraził Mirosław Aleksandrowicz.
Ostatecznie stanęło na tym, że przygotowanie ankiet zleci się raczej audytorom zewnętrznym. W szkołach mają też zostać zorganizowanie szkolenia dotyczące mobbingu. Terminu kolejnego podobnego spotkania nie wyznaczono.
Czym jest mobbing, mówi Kodeks Pracy:
"Art. 943. § 1. Pracodawca jest obowiązany przeciwdziałać mobbingowi.
§ 2. Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników".
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (270)
- Komentarze Facebook (...)
270 komentarzy
W przypadku pana Janika burmistrza stwierdził: "Mariusz Janik zadał mi już 500 pytań. Na każde odpowiem – zadeklarował Finster". Gdy pytania, inicjatywa dialogu wypływa od mobbowanych nauczycielek-kobiet to pan Arseniusz inteligentnie stwierdził: "Demokracja polega na tym, że mogę, ale nie muszę". Tak wiec, burmistrz może łaskawie zaszczycić i uhonorować swoją łaskawą odpowiedzią pytania i potrzebę dialogu kobiet, ale nie musi tak jak w przypadku pytań od mężczyzny - pana Janika. Oto prawdziwy katolik z tradycyjnym katolickim podejściem do kobiet. Brawo panie burmistrzu za podtrzymywanie tradycyjnej katolickiej dyskryminacji kobiet!
Tak wiec z reakcji burmistrza wynika, że pytania i potrzeba dyskusji wypływająca od mężczyzny jest godna reakcji i odpowiedzi, natomiast gdy to kobiety zadają pytania i potrzebują dialogu to burmistrz nie czuje się zobowiązany do odpowiedzi. Jeżeli burmistrz odpowie kobietom i podejmie z nimi dialog to zrobi im wielka łaskę bo "może, ale nie musi" zaszczycić kobiety swoimi odpowiedziami, wszystko będzie zależeć od jego humoru lub krnąbrności w danej chwili? Po prostu burmistrza wyraża swój katolicki pogląd, że kobieta jest gorszą istotą od mężczyzny, i że nie posiada poczucia godności i honoru, i w związku z tym, nie zasługuje na sprawiedliwość tak jak szlachetniejsi mężczyźni.
Jestem przekonany, że wielebny mecenas sztuki proboszcz Jacek Dawidowski na pewno pochwali burmistrza z ambony za tak prawdziwie katolickie i tradycyjne dyskryminowanie i poniżenie kobiet.
Nie było by wielu tych niepotrzebny rzeczy, gdyby wielebnemu panu burmistrzowi chciało się zareagować na mobbing, i pomimo korumpujących powiązań ze socjopatyczną panią Henszke potępić ją za mobbing podwładnych, i naprawić patologiczną sytuację w Gimnazjum nr 1, zanim dojdzie do większej katastrofy i tragedii! Lecz, ani w roku 2011, ani w 2012, ani do tej pory w 2013, panu burmistrzowi się nie chce, bo nie musi.
Rzadko można od polityków usłyszeć tak ekstremalny idiotyzm w rodzaju powiedzenia o swoich obowiązkach służbowych “mogę ale nie muszę”. Szanowny pan burmistrz ustanowił nowy rekord głupoty i ignorancji. Naiwnie można by oczekiwać, że tytuł doktora nauk ekonomicznych zdopinguje i zobowiąże burmistrza do działania na najwyższym poziomie osobistej i profesjonalnej etyki. Niestety, realna charakterystyka burmistrza nie dorasta do takich wyidealizowanych oczekiwań. Burmistrz przynosi wstyd wszystkim osobom posiadającym naukowy tytuł doktora, który zobowiązuje do prezentowania najwyższych standardów osobistej i profesjonalne kultury i etyki!
Jakkolwiek nie tak dawno, w czasie wyborów burmistrz obiecywał, że zawsze będzie się kierować najlepszym interesem społeczeństwa Chojnic, będzie walczyć ze szkodliwym systemem układów i znajomości, będzie prawdomówny, uczciwy, obiektywny, pro-aktywny, będzie przejrzyście podejmować decyzje i wyjaśniać swoje motywy, będzie przedkładać dobro ogółu Chojniczan ponad dobro małych wpływowych grup, będzie przestrzegać prawa i przepisy, i zawsze będzie działać według najwyższych standardów osobistej i profesjonalne etyki.
W czasie wyborów szanowny pan burmistrz podkreślał, że zawsze będzie działać według najwyższych standardów -- i ani razu nie wyjaśnił, że tak naprawdę, to może postępować według najwyższych standardów jak mu się zachce, lecz nie musi.
Jako przykład, wystarczy przeanalizować działania burmistrza w sprawie problemu przemocy i mobbingu w Gimnazjum nr 1. Po pisemnym zgłoszeniu przez panią Kreft w marcu 2011 urzędowi miasta faktu zaistnienia mobbingu, pan burmistrz oficjalnie zignorował problem i przez 2 lata pani Kreft nie otrzymała nawet odpowiedzi na swoje pismo. Jakkolwiek, z powodu skorumpowanych relacji (być może finansowych, związanych z zatrudnieniem rodziny, lub uczuciowych) z mobberką panią Małgosią Henszke, pan burmistrz stronniczo ostrzegł ją o fakcie złożenia na nią zażalenia o mobbing. Przez ostatnie 2 lata, burmistrz nigdy nie rozpoczął komunikacji i rozmów z poszkodowanymi mobbingiem nauczycielami. Burmistrz mógł potępić mobbing już w marcu 2011 i rozpocząć prewencyjne działania antymobbingowe jak nakazuje kodeks pracy, lecz i tym razem pan burmistrz wybrał opcje, że nie musi. W międzyczasie, zachęcona pobłażliwością burmistrza i bezkarnością mobberka pani Henszke, by zastraszyć innych nauczycieli, na podstawie fikcyjnych powodów pozwała do sądu nauczycielki poszkodowane mobbingiem. Proces karny ciągnie się już 2 lata i tylko intensyfikuje stres nauczycieli, którzy doświadczyli mobbingu. Gimnazjum nr 1 gdzie panuje przemoc mobbingu od ponad 2 lat, stale nie ma żadnego systemu prewencyjnego zapobiegającego mobbingowi, a dyrektorka, która dopuszcza się mobbingu wobec pracowników stale jest bezkarna dzięki skorumpowanej pobłażliwości burmistrza. W Gimnazjum nr 1, stres i presja narasta u mobbowanych nauczycieli. Może to doprowadzić do personalnych i społecznych tragedii. Niekontrolowany i bezkarny mobbing w ekstremalnych sytuacjach może doprowadzić do śmierci ofiar mobbingu tak jak w Podobinie (http://limanowa.naszemiasto.pl/tag/mobbing-podobin.html). Jak do tej pory mobbing w Gimnazjum nr 1 nie został przez burmistrza ukrócony, ani terapeutyczna lub psychologiczna pomoc ofiarom mobbingu nie została udzielona. Dotychczas, zamiast potępienia mobberki pani dyrektor Henszke i ukarania jej za mobbing, burmistrz wybrał publiczne i prywatne szkalowanie i karcenie ofiar mobbingu za fakt zgłaszania problemu przemocy, i (na przykład panią Osowicką) za publiczne protestowanie przeciwko tolerancji mobbingu przez urząd miasta i przez samego burmistrza przez ponad 2 lata. Postawa burmistrza wskazuje, że jest znieczulony na cierpienie kobiet, bo prawdopodobnie sam wyrósł w domu gdzie panowała przemoc wobec kobiet i jest to dla nie normalny stan rzeczy. Kto wie, może i w swoim domu burmistrz stosuje przemoc wobec kobiet? W pracy, wobec kobiet, używa dużo pozorów udawanej grzeczności. Z czasem okaże się czy burmistrz etycznie i z należytym szacunkiem traktuje urzędniczki w ratuszu?
Gdzie się podziała etyka, praworządność, i uczciwość burmistrza w tej sprawie. Kto ma egzekwować przestrzeganie kodeksu pracy jeżeli nie urząd miasta. Czemu ofiary przemocy mobbingu zostały pozostawione bez pomocy? A na przykładzie przypadku mobbingu w Podobinie (http://limanowa.naszemiasto.pl/tag/mobbing-podobin.html) można zobaczyć do jak wielkich tragedii prowadzi tolerowanie przemocy mobbingu. W Podobinie, rodzina ofiary mobbingu żąda od lokalnego samorządu ponad 1 milion złotych odszkodowania za tolerowanie mobbingu, który doprowadził do rodzinnej tragedii. Na dodatek, w cywilnych procesach rodzina będzie także dochodzić zadośćuczynienia od indywidualnych osób odpowiedzialnych za tolerowanie mobbingu. Jeżeli tolerowanie mobbingu przez burmistrza doprowadzi do tragedii w Gimnazjum nr 1, to nie tylko urząd miasta będzie narażony na płacenie olbrzymich odszkodowań, ale i osobiście burmistrz może stracić swój domek na wsi by zapłacić zadośćuczynienie, gdyby w wyniku jego pobłażliwości mobbingu w Gimnazjum nr 1 doszło by do tragedii. To samo dotyczy i bezmyślnej socjopatki Małgosi Henszke, która może stracić swój 400-ta tysięczny dom, pracę, i swój zawód, jeżeli w wyniku jej przemocy i mobbingu podwładnych dojdzie do tragedii.
Rzadko można od polityków usłyszeć tak ekstremalny idiotyzm w rodzaju powiedzenia o swoich obowiązkach służbowych “mogę ale nie muszę”. Burmistrz ustalił nowy rekord głupoty i ignorancji. Naiwnie można by oczekiwać, że tytuł doktora nauk ekonomicznych zdopinguje i zobowiąże burmistrza do działania na najwyższym poziomie osobistej i profesjonalnej etyki. Niestety, realna charakterystyka burmistrza nie dorasta do takich wyidealizowanych oczekiwań. Burmistrz przynosi wstyd wszystkim osobom posiadającym naukowy tytuł doktora!
Fakt, że po napisaniu donosu pani Joasia bardzo stara się być miła i uprzejma do wszystkich (a czasami nawet udaje ofiarę), nie zmienia rzeczywistości, że cały czas trzeba być przy niej świadomym do czego jest zdolna. To samo dotyczy także socjopatki Małgosi Henszke, która po epizodach przemocy i mobbingu sztucznie udaje miłą, przyjemną, i wrażliwą na uczucia innych osobę. Lecz aktualnie, każdy w Gimnazjum nr 1 powinien już rozumieć, że to tylko gra i maska by ukryć jej prawdziwy charakter.
Ograniczanie wolności słowa tylko zwiększa częstotliwość przestępstw i społecznych patologii, bo przestępcy chcą ukrywać swoje niecne czyny za mgłą tajemnicy by unikać społecznego napiętnowania i kary. A społeczeństwo nie będzie walczyć z patologią gdy nie będzie świadome istnienia tych patologii i szkód jakie te patologie czynią. Poprzez ograniczenie wolności wypowiedzi szanowna pani Małgosia Henszke próbuje ukrywać swoje socjopatyczne postępowanie i fakt mobbingu, tak jak burmistrz otacza tajemnicą swoje malwersacje, korupcje, i przemoc w urzędzie miasta. Rzeczywista wolność wypowiedzi i uczciwe zdefiniowanie realnych patologii w Chojnickim środowisku zapobiegłoby wielu niepotrzebnym tragediom, i oszczędziło by bólu i straty czasu przez wiele osób z powodu choćby fałszywego procesu karnego o pomówienie. Uważam, że proces karny o pomówienie jest w dużym stopniu spowodowany faktem ograniczenia realnej wolności wypowiedzi w środowisku szkolnym w Chojnicach. Lepiej ranić boleśnie prawdą i słowami niż przemocą i fałszywymi oskarżeniami o pomówienie w czasie sądowego procesu karnego. Nawet edukacyjna wartość toczącego się procesu sądowego o mobbing i pomówienie jest tracona i odmawiana Chojnickiemu społeczeństwu z powodu klauzuli tajności, bo klauzula ogranicza wolność wypowiedzi o tym procesie!
Całe zło kneblowania i ograniczania wolności wypowiedzi umożliwiają paragrafy z kodeksu karnego: oskarżenie o herezje (znane także jako urażenie uczuć religijnych), oskarżenie o zniewagę, i oskarżenie o pomówienie. Te polskie prawa kodeksu karnego są tak szerokie i generalne, że umożliwiają kneblowanie wolności wypowiedzi nawet bez żadnego realnego powodu. Prawa te były pierwotnie stworzone w czasach świętej inkwizycji gdy katoliccy hierarchowie zwalczali wszelkie przejawy nieposłuszeństwa wobec ich totalitarnej władzy. Prawa te spisali Dominikanie, następnie zaadoptował je Napoleon i włączył do francuskiego kodeksu karnego, z czasem trafiły one do polskiego kodeksu karnego, i żyją swoim życiem do dnia dzisiejszego przynosząc wiele szkód społeczeństwu polskiemu poprzez efektywne ograniczenie społecznej i osobistej wolności wypowiedzi.
Ja w moich wypowiedziach nie wymierzam żadnej sprawiedliwości, jestem daleki od tego, bo od wymierzania sprawiedliwości są sady. Moje komentarze jedynie w celach edukacyjnych eksponują i piętnują patologiczne działania. Czy pisanie donosów za plecami swoich koleżanek by przypodobać się socjopatycznej przełożonej i mieć przyjemność z czynienie krzywdy - jak to uczyniła pani wicedyrektor Joasia - jest naganne pozostawiam do prywatnej oceny. Jakkolwiek dla mnie pisanie donosów jest godne pogardy i napiętnowania. Moje komentarze jedynie stwierdzają fakt i nie są żadnym wymiarem sprawiedliwości. Pani wicedyrektor sama osobiście wybrała publiczny udział w sprawie mobbingu pisząc donos do sądu i z własnego wyboru uczyniła się osobą publiczną w tym procesie - nikt nie byłby w stanie zmusić jej do pisania donosów jeżeli by tego osobiście nie chciała. Pani wicedyrektor Joasia sama włączyła się z własnej woli w sprawę mobbingu poprzez fakt, że dobrowolne z nieprzymuszonej woli oszukała swoją byłą przyjaciółkę fałszywą i udawaną sympatią dla jej cierpienia, by podstępnie wyciągnąć od niej informacje o mobbingu, użyte potem przez nią w napisaniu donosu do sądu. Dla mnie jest to godne potępienia działanie i tylko dlatego pisze o tym fakcie w moich komentarzach. Nie postuluje żadnych kar, zemsty, czy też jakiegokolwiek wymierzenia sprawiedliwości pani Joasi. Jedynie eksponuje i potępiam jej nieetyczne i niemoralne postępowanie i nic więcej.
Sympatyzuję się z pani współczuciem, pani Marzennno, dla pani wicedyrektor. Podziwiam, że mobbing nie znieczulił pani na cierpienie innych. Jakkolwiek nie podzielam pani punktu widzenia i współczucia dla pani Joasi. Ja nie piętnuję osoby pani Joasi, jedynie potępiam jej nieetyczne działanie - oszukanie koleżanki, udawanie fałszywego współczucia, i pisanie donosów za plecami współpracowników.
Szanowna pani Marzenno, pani stwierdzenie że dopuszczam się stalkingu wobec pani Joasi jest tyle samo warte co stwierdzenie burmistrza, że w Gimnazjum nr 1 mobbingu nie było – oba stwierdzenia tak pani jak i burmistrza mijają się z prawdą. Myślałem, że pani powinna już dobrze wiedzieć co to jest stalking i mobbing? Ja ani nie nękam pani Joasi swoją osobą, nie chodzę za nią, nie piszę do niej tysięcy emails, nie dzwonię do niej, nie zostawiam jej notatek, jedynie w kilku komentarzach na portalu Chojnice 24.pl potępiłem jej nieetyczne postępowanie i publiczny udział w sprawie mobbingu. Tragedia przemocy związana z mobbingem już się wydarzyła i rozpoczęła ponad 2 lata temu i nie można tego zmienić. Trauma i efekty tej przemocy będą trwać jeszcze przez długi czas i osoby włączone w mobbing już i tak cierpią, niezależnie od mojego udziału i moich komentarzy.
Wydaje mi się, że częścią tragedii w sprawie mobbingu jest fakt efektywnego ograniczenia wolności słowa i wypowiedzi wśród nauczycieli, zastraszonych możliwością straty pracy i pozwania o pomówienie. Brak możliwości szczerej wypowiedzi powoduje, że ludzie duszą w sobie samotnie poczucie lekceważenia i poniżenia, i także poczucie bezradności w zaistniałem sytuacji mobbingu. Jestem przekonany, że gdyby środowisko nauczycielskie miało realne warunki by wyrazić swoją prawdziwą opinie na temat mobbingu to sprawa dawno byłaby rozwiązana, bez potrzeby korzystania ze sądu i prawników. Nauczyciele mają dość rozsądku, poczucia sprawiedliwości i wiedzy by móc rozwiązać problemy jak mobbing we własnym środowisku. Nieskrępowana, prawdziwa wolność wypowiedzi jedynie pomoże a nie utrudni rozwiązanie sprawy mobbingu i przemocy w Gimnazjum nr 1 w Chojnicach. Burmistrz i Małgosia Henszke ograniczają wolność wypowiedzi nauczycieli by dalej móc autorytatywnie i bez oporów rządzić w skłóconym i niepewnym swego losu środowisku pedagogów.
Osoby, którym nie odpowiadają moje komentarze pozostaje zgłoszenie mnie do prokuratury o ściganie. Z tego co już wiem, to w mojej sprawie zrobiła się nawet kolejka - tylu jest chętnych by ścigać moją osobę za herezje i pomówienie. Powodzenia.
Ja cenię sobie nieskrępowaną wolność wypowiedzi i nie zamierzam z niej rezygnować.
Szczególnie godne potępienia są donosy pani wicedyrektor Joasi L. ........... (zmoderowano). Jej donosy odznaczały się wyjątkowo dużą ilością błędów -- niepoprawną ortografią, wieloma błędami gramatycznymi, złą składnią i pisownią, a na dodatek było w nich pełno kłamstw, i kapiący jad w każdym zdaniu. Może w przyszłości, szanowna pani Joasia zacznie chociaż korzystać ze słownika by poprawniej pisać swoje paszkwile i donosy używając prawidłowo języka polskiego? Myślałem, ze tytuł magistra uzyskany przez panią Joasie na polskim uniwersytecie zobowiązuje chociażby do poprawnego używania języka ojczystego w czasie preparowania donosów na swoje koleżanki. Zastanawiające jest, gdzie był nadzór szanownej socjopatki Małgosi Henszke? Jako dyrektorka Gimnazjum nr. 1 i bezpośrednia przełożona pani Joasi socjopatyczna dyrektorka Małgosia Henszke powinna sprawdzać każdy donos wysyłany z jej gabinetu, szczególnie zwracając uwagę na poprawne używanie języka polskiego! Jeżeli pani Małgosia nakazuje swojej podwładnej pani wicedyrektor Joasi pisać donosy na swoje koleżanki, to odpowiada ona także za całość spreparowania tych donosów, włącznie ze sprawdzeniem gramatyki, ortografii, i innych aspektów prawidłowego używania języka polskiego. Niestety, socjopatyczna pani Małgosia Henszke zawiodła i nie dopełniła swoich obowiązków - donos został wysłany do sądu z wieloma błędami. I dzisiaj, podczas rozprawy karnej o pomówienie, prawnicy dostają torsji i mdłości czytając te donosy napisane niepoprawną polszczyzną, które sporządziła pani Joasia, na zamówienie i pod nadzorem swojej socjopatycznej przełożonej pani dyrektor Małgosi Henszke.
Jaki przykład ma brać z tego młodzież Gimnazjum nr. 1? Czy mają myśleć po prostacku, tak jak pani wicedyrektor Joasia i socjopatyczna pani dyrektor Małgosia, że paszkwile i donosy nie muszą być pisane poprawną polszczyzną?
Mam nadzieje, że szanowny pan sędzia Roman Sporysz stanie na straży prawa i skaże panią wicedyrektor Joasie na dwa lata (bez zawieszenia) za karygodne mordowanie języka polskiego w czasie pisania donosów na współpracowników z Gimnazjum nr. 1 i na swoje dawne bliskie koleżanki. Socjopatce Małgosi Henszke należy się podobna kara za brak prawidłowego nadzoru nad pisaniem donosów, których napisania osobiście domagała się od swojej zastępczyni pani Joasi.
Mam nieśmiałą nadzieję, że w dziedzinie nauk matematycznych, z całkami, pochodnymi, rachunkiem prawdopodobieństwa, i z liczbami urojonymi, pani wicedyrektor Joasia radzi sobie lepiej niż z używaniem języka polskiego? Chociaż kto wie? Może pisanie donosów to faktycznie jej największe osiągniecie życiowe? Czy pani Joasia dokonała coś istotnego w Gimnazjum nr.1 poza pisaniem donosów na zamówienie Małgosi Henszke?
Wchodząc w piątek do Gimnazjum nr. 1 widziadłem jeszcze parę wiszących transparentów powitalnych "Serdecznie witamy" z okazji powrotu pani Marzenny do pracy. Domyślam się, że była to okazja do uroczystej celebracji. Co za szkoda, że sama szanowna pani Małgosia nie mogla stanąć na czele komitetu powitalnego. Biedula, akurat teraz samotnie w domu, leczy katar i liże swoje poranione i urażone socjopatyczne ego.
Czyż nie jest miło, szanowna pani Marzenno, wrócić do pracy i mieć czyste spojrzenie i jasny obraz, kto ze współpracowników jest uczciwy, a kto jest szują godną pogardy? Socjopatka Małgosia ma ta zaletę, że ośmieliła zdemoralizowane i zdegenerowane indywidua by się w pełni ujawnić i pokazać swój prawdziwy charakter. Degeneraci i szuje zostali przyciągnięci jak magnesem do socjopatycznej Małgosi -- tak jak muchy do gówna. Dzięki temu widać jak na dłoni, kto jest kim w środowisku pracowników w Gimnazjum nr. 1. A ponieważ degeneraci są to typki z małą inteligencją i małego charakteru, to bez szefowej socjopatki nie odważą się na jakakolwiek formę agresji -- są za głupi by zrobić cokolwiek na własną rękę, i będą siedzieć cicho jak myszy pod miotłą. A i Małgosia po podleczeniu poniżonego ego, i kataru, wróci do pracy z przypiłowanymi pazurami i kłami. Wydaje, mi się że sam proces karny, i pani personalna odwaga, szanowna pani Marzenno, już ją wystarczająco zniechęciły do jakiejkolwiek otwartej agresji. Jakkolwiek, ponieważ socjopatyczny charakter pani Malgosi nie wyparował w czasie jej choroby, byłoby rozsądne z pani strony, by mieć zawsze zaufanego świadka przy jakichkolwiek osobistych kontaktach ze socjopatyczną panią Henszke. Jakkolwiek socjopatka i jej zespól degeneratów będzie próbować okazać pani swoją niechęć poprzez niewerbalną komunikacje, czego oczywiście po tchórzliwych socjopatach można było się z góry spodziewać.
Prawda wyzwala, i wiedza o wartości charakteru współpracowników niewątpliwie ułatwią pani życie w pracy. Wszystko, z czasem, dobrze się ułoży.
Najgorsze jest jednak to, że niektórzy żadnej świętości się nie boją i bez żadnego zażenowania z nią rozmawiają. Listę nazwisk sporządzę zaraz po zakończeniu pracy i dostarczę w późniejszym terminie.
To pisałem ja, Jarząbek Wacław.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!