Kaszubska Marszruta, test rowerzystów
W minioną sobotę (31.08) odbyła się wycieczka rowerowa szlakiem Kaszubskiej Marszruty wokół Jeziora Charzykowskiego. Jej uczestnicy krytycznym okiem ocenili poszczególne fragmenty inwestycji, dokumentując źle zaplanowane bądź też niewłaściwie wykonane fragmenty trasy.
Kaszubska Marszruta, czyli sieć szlaków rowerowych powiatu chojnickiego, to oczko w głowie lokalnych samorządowców. Po oddaniu do użytku - z dużym opóźnieniem względem harmonogramu - fragmentu szlaku pomiędzy Charzykowami a Chocińskim Młynem, władze gminy i powiatu zorganizowały testowy przejazd, po którym radośnie ogłosiły, że Kaszubska Marszruta jest sukcesem.
Reklama | Czytaj dalej »
Nie sposób zaprzeczyć, że nowe szlaki rowerowe zwiększają bezpieczeństwo rowerzystów oraz, że stanowią stymulujący dla lokalnej turystyki bodziec. Jednak Kaszubska Marszruta nie jest pozbawiona wad, nad których eliminacją inwestorzy (lokalne samorządy) powinni czym prędzej pomyśleć. Podczas zorganizowanej w minioną sobotę wycieczki udokumentowaliśmy kilka źle wykonanych fragmentów szlaku, które wykonawca powinien poprawić, a także błędy planistyczne, których korektą zająć powinni się inwestorzy. Swoje obserwacje i uwagi zamieszczamy poniżej:
1) Nawierzchnia rowerowego szlaku Kaszubska Marszruta na odcinku od Charzyków do Chcińskiego Młyna wykonany jest z szutru. Zgodnie z wytycznymi inwestora nawierzchnia ta powinna być twarda, odpowiednio zagęszczona i gładka. Ma to zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa i komfortu jazdy rowerzystów. Niestety, w kilku miejscach - co pokazujemy na zdjęciach - trasa jest piaszczysta, kamienista bądź też wymyta przez wodę.
2) Skrzyżowanie szlaku rowerowego z szosą w miejscowości Stary Młyn stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa rowerzystów, ponieważ znajduje się zbyt blisko zakrętu na szosie biegnącej od Charzyków. Zagrożenie to jest szczególnie duże w przypadku zorganizowanych grup rowerzystów, którzy kolumną przekraczają skrzyżowanie. Mogą oni stać się ofiarami rozpędzonych aut jadących od Charzyków w kierunku Funki.
3) Kolejnym niebezpiecznym miejscem jest stromy zjazd na parking w bezpośrednim sąsiedztwie ujścia Strugi Siedmiu Jezior do Jeziora Charzykowskiego. Zjeżdżając Kaszubską Marszrutą na parking od strony Bachorza rowerzysta może łatwo stracić równowagę, gdy nagle szlak zamienia się w nieutwardzone żwirowisko. Dodatkowe niebezpieczeństwo dla rozpędzonych rowerzystów stanowi drewniana balustrada na wylocie ze szlaku oraz nierówne podłoże (szczególnie wystające krawężniki) w miejscu łączenia szutru z asfaltem.
4) Najniebezpieczniejszym fragmentem Kaszubskiej Marszruty na trasie Charzykowy - Chociński Młyn jest okolica mostu na ujściu Strugi Siedmiu Jezior do Jeziora Charzykowskiego. Szlak rowerowy kończy się przed mostem po lewej stronie szosy, zaś jego kontynuacja zaczyna się około 50 metrów dalej po prawej stronie szosy. Rowerzyści jadący od strony Charzyków zmuszeni są przeciąć szosę w poprzek i następnie jechać nią aż do wjazdu na dalszy ciąg Kaszubskiej Marszruty. Na potrącenie przez auta nadjeżdżające zza zakrętu od strony Chrzyków są tu narażone szczegónie kolumny rowerzystów, których w sezonie letnim spotyka się w tym miejscu bardzo dużo.
5) Zarówno w Charzykowach jak i w Małych Swornegaciach (a także w mniejszym stopniu w Bachorzu i Chocińskim Młynie) rowerzyści mogą czuć się zdezorientowani próbując zgodnie z oznakowaniami korzystać ze szlaku rowerowego. Ze względu na brak w tych wsiach odrębnych chodników dla pieszych , szlak rowerowy bywa wykorzystywany przez piechurów lub też - ze względu na ograniczoną przestrzeń - zarówno chodnik jak i szlak rowerowy mają karykaturalnie małe wymiary. W Małych Swornegaciach szlak rowerowy służy także jako przystanek autobusów MZK. Utrudnienie dla rowerzystów powoduje także nienależyte utrzymanie szlaku rowerowego w Małych Swornegaciach.
6) W Chocińskim Młynie usytuowane są znaki zakazu poruszania się rowerami na jezdni. Domyślać się można, że intencją stawiających te znaki było skierowanie całego ruchu rowerowego na znajdujący się tuż przy jezdni szlak rowerowy Kaszubskiej Marszruty. Jednak wobec niedoskonałej jakości szutrowych ścieżek oraz wobec konieczności dzielenia się trasą z pieszymi, nie można oczekiwać, że rowerzyści korzystający na przykład z rowerów szosowych (o bardzo wąskich oponach, rozwijający duże prędkości) lub też ciągnący wózek z dzieckiem, będą jeździć Kaszubską Marszrutą. Zakaz poruszania się rowerów na szosie w Chocińskim Młynie jest nieuzasadniony.
Żółty szlak Kaszubskiej Marszruty z Chocińskiego Młyna biegnie dalej bardzo przyzwoitą asfaltową drogą aż do Kopernicy. Jest to chyba najprzyjemniejszy, najbardziej komfortowy fragment trasy. Ruch samochodowy jest tam bardzo mały, za to nawierzchnia drogi bardzo dobra. Z Kopernicy szlak prowadzi żużlówką, która później zamienia się w piaszczystą leśną dróżkę. Niektóre fragmenty są trudne do przejechania. Ten odcinek nadaje się raczej dla posiadczy rowerów turystycznych, na pewno nie dla szosowców. Za Wolnością trasa staje się ekstremalna, gdy nagle oznakowanie kieruje nas na łąkę. Ostatni odcinek do Charzyków jest najbardziej wyboisty, na szczęście jest on krótki.
W wycieczce wzięło udział dziewięć osób o różnych doświadczeniach i oczekiwaniach wobec tras rowerowych. Zawarte w tekście uwagi na temat Kaszubskiej Marszruty stanowią wypadkową tych doświadczeń i oczekiwań. Mamy nadzieję, że nasze sprawozdanie zostanie przeczytane przez osoby koordynujące i nadzorujące budowę tras rowerowych w powiecie chojnickim oraz że zostaniemy zaproszeni - jako najbardziej zainteresowani efektem końcowym - do konsultowania kolejnych planowanych odcinków Kaszubskiej Marszruty.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (14)
- Komentarze Facebook (...)
14 komentarzy
Serdeczne podziękowania!
Aż wstyd, że tyle społecznych pieniędzy zostało zmarnowanych na tak niefunkcjonalną ścieżkę rowerową - trasa Kaszubskiej Marszruty jest nierówna, niewygodna do jazdy, w wielu miejscach jest wręcz bezmyślnie i niebezpiecznie zaplanowana (szczególnie niebezpieczne są wszystkie przejazdy przez szosy), w czasie upalnych suchych dni tworzy się w czasie jazdy kłęby kurzu, a i w czasie intensywnych deszczów są na niej kałuże i w niektórych miejscach widać już wypłukany budulec. Pewnie w czasie zimy szutrowa nawierzchnia ulegnie dalszej destrukcji, i nierówności jedynie się powiększą. Wydaj mi się także, że jazda po szutrowej nawierzchni powoduje więcej hałasu z powodu kontaktu opon ze szutrem, niż jazda po leśnej ubitej drodze. Brak jest także we wielu miejscach Kaszubskiej Marszruty funkcjonalnych parkingów, gdzie można by przyjechać, zaparkować samochód, i przesiąść się na przywieziony rower. A i przy kilku już istniejących parkingach przydały by się ubikacje.
Najgorsza jest świadomość, że za prawie te same (lub niewiele większe) pieniądze można było zbudować dobrze zaplanowane, bezpieczniejsze, i wygodniejsze turystyczne ścieżki (lub drogi) rowerowe z nawierzchnią bitumiczną, która była by gładka, trwała na wiele lat, i funkcjonalna w okresie deszczowym jak i w czasie suszy. Argumentacja, że trwała przez długie lata powierzchnia bitumiczna nie mogła być użyta na terenie Parku Narodowego i Parku Krajobrazowego jest śmieszna, i bardziej ideologiczna niż praktyczna, gdyż tuż obok istnieją kilkakrotnie szersze ciągnące się kilometrami asfaltowe szosy. Ich jezdnie są już od lat pokryte nawierzchnią bitumiczną, pomimo faktu, że tak jak i ścieżka rowerowa przechodzą przez te same tereny Paku Narodowego i Parku Krajobrazowego. W efekcie tych ideologicznych, jednostronnych, niefunkcjonalnych, i kompleksowo nieprzemyślanych działań i decyzji, zainwestowane w szutrowe ścieżki rowerowe pieniądze nie przyniosą pożądanych efektów, ponieważ większość rowerzystów będzie ich unikać, i z czasem te trendy tylko się powiększą. Te same pieniądze można było użyć by pobudować solidnej i wysokiej jakości ścieżki/drogi rowerowej obok już istniejących dróg. Bo aktualnie istniejące i dopiero co pobudowane ścieżki szutrowe nie spełniają wymogów bezpieczeństwa, jakości i komfortu, jakiego oczekuje prawie każdy rekreacyjny rowerzysta. I w aktualnej sytuacji zamiast istotnej atrakcji turystycznej, jaką mogłaby być rowerowa Kaszubska Marszruta, będziemy mieć drogi bubel, który jedynie zawiedzie oczekiwania i nadzieje rowerzystów, i zniechęci potencjalnych turystów chcących odwiedzić nasz region na rowerach. I tak, niby mamy nowe ścieżki rowerowe, lecz ich użyteczna wartość nie spełnia wymaganego minimum bezpieczeństwa i komfortu by można z nich regularnie korzystać. I pewnie tak jak i w moim przypadku, większość rowerzystów przejedzie się po nich jeden raz by przetestować je i zobaczyć co to jest, by nigdy potem z nich nie korzystać z powodu ich niskiej użyteczności i niskiego komfortu jazdy po ich powierzchni. I po osobistych doświadczeniach jazdy po szutrowych ścieżkach Marszruty, mając opcje, zawsze będę wolał jechać rowerem po leśnej lub polnej drodze, niż po niewygodnej szutrowej nawierzchni.
Bezmyślnie zaplanowane i źle wykonane przejazdy (lub kompletny brak przejazdów i ciągłości ścieżki rowerowej) gdy ścieżka rowerowa przechodzi z jednej strony szosy na druga czyni ja kompletnie nieużyteczna dla rodzin z dziećmi i bardzo niebezpieczna nawet dla dorosłych rowerzystów na każdym skrzyżowaniu ze samochodową szosą.
Generalnie, ścieżka rowerowa Marszruty Kaszubskiej została już zepsuta i spaprana na poziomie planowania, i informacje z nielicznych konsultacji społecznych zostały w większości przypadków kompletnie zignorowane. We wielu miejscach zaplanowane i wykonane rozwiązania przeczą zwykłej logice i zdrowemu rozsądkowi, i nie zapewniają nawet podstawowych warunków do bezpiecznej jazdy na rowerze.
Popo to jedz przez Ciecholewy.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!