Strata szpitala wyższa od planowanej? Przynajmniej na razie
Wszystko przez nadwykonania, tłumaczy Leszek Bonna, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach. Po niespełna pół roku strata jest prawie takiej wysokości, jak planowana na koniec roku.
- Zaniepokoił mnie wynik z działalności po 5 miesiącach. Na dzień 1 czerwca wynosi prawie 90 % wykonania planu, to jest ok. 5 mln 400 tys. zł strat na planowane ok. 6 mln zł. Jeżeli rośnie w takim tempie, to czy na koniec roku będzie to ponad 10 mln zł strat dla szpitala? - na czwartkowej sesji rady powiatu zapytała radna opozycji Mirosława Dalecka, która dociekała powodów niepokojącej sytuacji finansowej lecznicy. Wobec czego zapytała obecnego na posiedzeniu rady dyrektora Leszka Bonnę o przewidywany wynik na koniec roku.
Reklama | Czytaj dalej »
- Zaniepokoił mnie wynik za pięć miesięcy...
Ta sama radna już po kilku miesiącach zasiadania w radzie powiatu uświadomiła swoim koleżankom i kolegom, że oprócz rokrocznie planowanej kilkumilionowej straty, w bilansie "wisi" jeszcze nierozliczona strata za minione lata w kwocie prawie 60 mln zł.
Leszek Bonna dla uspokojenia przypominał, że pod koniec ubiegłego roku o wynik szpitala niepokoił się inny radny - Mieczysław Pruski. Wówczas strata oscylowała w okolicach 10 mln zł. - W końcu okazała się dużo mniejszą i wyniosła 3,7 mln zł.
Jak tłumaczył dyrektor chojnickiego szpitala, powodem dla którego szpital jest na minusie, są świadczenia wykonywane ponad limity ustalone z Narodowym Funduszem Zdrowia. Placówka potem występuje o pieniądze, ale nigdy nie wie dokładnie, ile dostanie.
- Strata za pierwsze półrocze wynosi 5,3 mln zł przy oscylujących na poziomie 5 mln zł niezapłaconych świadczeń, czyli tzw. nadwykonań. My nie wiemy czy dostaniemy 100 procent, czy 70, czy 90 - przyznał dyrektor Bonna.
- Pragnę przypomnieć, że na tej sali pod koniec ubiegłego roku...
Wobec braku konkretów starosta pozwolił sobie po wypowiedzi szefa placówki zapytać jeszcze radną: - Czy pani radna jest zadowolona z odpowiedzi? Choć ta nie była, temat został zamknięty.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (20)
- Komentarze Facebook (...)
20 komentarzy
Ja mam wrażenie, że procedury, badania, zabiegi, i leczenia mniej opłacalne finansowo są wykonywane przez szpital publiczny i to powoduje wzrost długów publicznych.
Natomiast bardziej dochodowe badania, procedury, zabiegi, i leczenie jest wykonywane przez prywatne firmy jak na przykład przez Bonamed i ZOL w Jarcewie. Leszek Bonna natomiast nadzoruje i ocenia które leczenia, procedury, badania, i zabiegi będzie wykonywał szpital akumulując długi, a które bardziej opłacalne i bardziej dochodowe będzie wykonywał Bonamed i inne prywatne firmy.
Leszek Bonna jako dyrektor decyduje o zakresie usług medycznych wykonywanych przez szpital publiczny i praktycznie tylko on decyduje jakie usługi medyczne pozostawione są prywatnym firmom medycznym. Bonamed i ZOL w Jarcewie ekonomicznie funkcjonują bardzo dobrze w takim układzie a i następny rodzaj usług - teleopieka - usługi medyczne dla seniorów mają trafić do ZOL w Jarcewie wraz z 4 mln. złotych dotacji w ramach MOF-u.
Tak wiec publiczny szpital zarządzany przez Leszka Bonne akumuluje długi, a prywatna firma medyczna zarejestrowana oficjalnie na jego małżonkę akumuluje w tym samym czasie dochody ze świadczenie usług medycznych! Tak oto publiczna i prywatna służba zdrowia w Chojnicach współpracuje ze sobą generując dochody dla prywatnych przedsiębiorców medycznych i generując długi publiczne dla społeczeństwa.
Puki Leszek Bonna będzie dyrektorem szpitala taki układ podziału usług medycznych i pieniędzy pomiędzy publiczny i prywatnym usługodawcą medycznym będzie nadal funkcjonować jak do tej pory generując długi dla społeczeństwa i dochody dla prywatnych przedsiębiorców medycznych!
nieśmiały parafianin
przeciętny mieszkaniec miasta Chojnice i wieloletni osobisty znajomy burmistrza Arka
niesmialy.parafianin@mail.ru
http://chojnice.livejournal.com
Wypowiedź Pana Dyrektora Szpitala:
"Co do kolejnego problemu związanego z tą grupą zawodową a mianowicie
posiłkowania się zewnętrznym niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej w celu
umożliwienia osobom pracującym w szpitalu możliwości dorobienia spotykam się z zupełnie
innymi głosami niż docierają do pani radnej. Większość pielęgniarek jest zadowolonych, że
dyrekcja stwarza im pod dachem możliwość dorobienia. Nie muszą dojeżdżać do innych
szpitali, do innych ośrodków zdrowia. Z czego to wynika? Wynika to, jak za chwilę państwo
zobaczycie, z ilości pracujących pielęgniarek i położnych, których jest ponad 330. Jak jest
330 pracowników, to siłą rzeczy codziennie kilku nie ma w pracy z różnych przyczyn. Jeżeli
to są urlopy planowe, no to urlopy planowe jesteśmy w stanie zaplanować w pracy, ale jeżeli
są zwolnienia, urlopy na żądanie, wówczas szpital jest zobowiązany zapewnić ciągłość
świadczenia usług i jeżeli osoba z uwagi na absencję chorobową pielęgniarka, bo akurat
o nich mówimy, nie przychodzi do pracy, to my musimy ją zastąpić. Zastępujemy w różny
sposób, albo na podstawie umowy zlecenia, albo na podstawie umowy cywilno-prawnej,
albo zlecając tzw. nadgodzinny albo korzystając z usług innego podmiotu, który zapewnia
nam obsługę pielęgniarską, m. in. naszymi pielęgniarkami. Także te cztery formy są
stosowane przez dyrekcję. "
Za Radio Gdańsk:
http://radiogdansk.pl/index.php/wiadomosci/item/48279-poltora-miliona-zlotych-zaleglych-skladek-na-zus-bedzie-musial-zaplacic-jeden-z-pomorskich-szpitali.html
"Półtora miliona złotych żąda Zakład Ubezpieczeń Społecznych od jednego z pomorskich szpitali. Chodzi o zaległe składki. Kontrola ujawniła, że placówka korzystała z usług etatowych pracowników, których po godzinach zatrudniano na umowy zlecenie."
bo z tego co się kiedyś Dyrektor Bona wypowiadał, to tak w Chojnicach się działo...
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!