Dziewięć godzin upłynęło od ostrzeżenia do działania
Tyle czasu potrzebował dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym Andrzej Nogal w dniu 11 sierpnia, kiedy przez region przetoczyła się potężna nawałnica. W urzędzie nie funkcjonuje też Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego, o którym mówi Ustawa o zarządzaniu kryzysowym.
Centrum ma zapewniać przepływ informacji i tryb pracy, w tym całodobowy alarm. Tego nie powołano, a urzędnicy odpowiadają, że jego zadania realizuje wydział bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego starostwa. Tymczasem jego pracownicy na godzinę przed końcem pracy w feralny piątek 11 sierpnia zlekceważyli tzw. blue alert o następującej treści: “Prognozuje się wystąpienie burz z opadami deszczu od 25 mm do 40 mm, lokalnie do 50 mm oraz porywami wiatru do 100 km/h. Lokalnie grad. Najintensywniejsze zjawiska powinny występować w pierwszej części nocy. Strefa burz przemieszczać się będzie z zachodu na wschód województwa. Ważność od godz. 21:00 dnia 11.08.2017 do godz. 6:00 dnia 12.08.2017 r.”. Ostrzeżenie nie trafiło do poszczególnych gmin w powiecie chojnickim, a dyrektor wydziału Andrzej Nogal tłumaczył, że komputery były już wyłączone.
Reklama | Czytaj dalej »
Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w swoich zadaniach ma zapewnienie przepływu takich informacji. Pierwsze działania dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego podjął dopiero przed północą, czyli już po przejściu nawałnicy i 9 godzin po otrzymaniu pierwszego ostrzeżenia!
- Pierwsze działania zostały podjęte 11 sierpnia około godz. 23:45. Po telefonie z komendy powiatowej PSP do dyrektora Andrzeja Nogala, ten udał się do komendy i współdziałał ze strażą pożarną w organizowaniu akcji ratunkowej, co przy braku normalnej łączności było skomplikowane - informuje starosta Stanisław Skaja. To on jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo, co reguluje ustawa: "Organizację, siedzibę oraz tryb pracy powiatowego centrum zarządzania kryzysowego, w tym sposób całodobowego alarmowania członków zespołu zarządzania kryzysowego oraz sposób zapewnienia całodobowego obiegu informacji w sytuacjach kryzysowych, określa starosta".
Tymczasem PCZK w ogóle nie istnieje. Za to, jak informuje starosta, funkcjonuje Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego powołany jego zarządzeniem. Na czele zespołu stoi właśnie Stanisław Skaja, a jego zastępcami są dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego oraz komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej. Wyszczególnione są następujące grupy robocze: planowania cywilnego; monitorowania, prognoz i analiz; operacji i organizacji działań; zabezpieczenia logistycznego; opieki zdrowotnej i pomocy socjalno-bytowej. - Oprócz tego, zarówno starostwo, jak i poszczególne urzędy miast i gmin mają w swoich strukturach wydziały odpowiedzialne za bezpieczeństwo i zarządzanie kryzysowe, które ze sobą współpracują - dodaje Skaja. Współpracy zabrakło jednak na samym starcie, kiedy mieszkańcy powiatu nie zostali ostrzeżeni przed nadciągającym żywiołem.
Czy starosta wyciągnie konsekwencje wobec dyrektora wydziału odpowiedzialnego za bezpieczeństwo?
- Nieprzekazanie tej informacji to nie był wyrok śmierci dla wszystkich. To jest prognoza pogody dla danego regionu w Polsce. To nie jest żaden alarm, że stawiamy wszystko na gotowość i baczność. Musi być jednak jakaś reakcja na komunikat i na pewno jakieś konsekwencje będą wyciągnięte - odpowiada Stanisław Skaja. Trochę czasu już minęło - zauważamy. - To nie jest tak, że na drugi dzień kogoś zwalniamy czy cokolwiek robimy. Teraz są inne działania, jak pomoc, odbudowa, rozliczanie, koordynacja działań.
Czy rada powiatu, która powołuje i odwołuje starostę wyciągnie wnioski z zaistniałej sytuacji i pociągnie do odpowiedzialności Stanisława Skaję? Dowiemy się już jutro na sesji.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (23)
- Komentarze Facebook (...)
23 komentarzy
Uczciwość nakazuje by:
1. Sprawdzić czy to wszystko funkcjonuje - a raczej potwierdzić, że nie funkcjonuje.
2. Osoby odpowiedzialne powinny wykazać się odwagą cywilną i honorem (jeżeli go mają)
3. Stworzyć "z prawdziwego zdarzenia" PCZK, zatrudniając ludzi wykształconych w tym kierunku i mających doświadczenie związane z kryzysami (żołnierze, policjanci, strażacy)
4. Powiedzieć ludziom słowo PRZEPRASZAM.
5. PCZK było instytucją "żywą" a nie na papierze.
Nie wątpię, że taka dokumentacja istnieje. Wręcz jestem przekonana, że papierologia - gromadzenie dokumentacji zgodnie z wytycznymi ustawy całkowicie przesłoniła zasadność istnienia i - przede wszystkim - funkcjonowania wydziału do spraw reagowania kryzysowego. Zawiodła, niestety, logika i umiejętność przewidywania. Niestety, nie ma żadnego usprawiedliwienia wobec takich zaniechań...
Dzięki za tak optymistyczną ocenę mojej postaci. Głowę dam, że nie pokrywa się ona z opinią większości , aczkolwiek mam nadzieję, że moja postawa jako radnej oraz jako człowieka jest w miarę wyrazista. Nie ukrywam swoich poglądów i czasami zdarza mi się wypowiedzieć pewien osąd, który może bulwersować... Zapytanie pana Burmistrza o fakt "posiadania jaj" był podyktowany Jego unikaniem konfrontacji z Kamilem Kaczmarkiem (dosadnie mówiąc - pozbawieniem prawa do wypowiedzi młodego człowieka). I tu nie wykluczam ponowienia pytania w sytuacji kolejnego zagrożenia niedemokratycznymi decyzjami...
Czyli jeśli coś takiego istnieje, ktoś bierze za to kasę i ktoś ponosi odpowiedzialność.
Jeśli ktoś nic w tym kierunku nie robi, jest typowym mordercą i stał się nim.
USTAWA
z dnia 26 kwietnia 2007 r.
o zarządzaniu kryzysowym
Art. 4
1. Zadania z zakresu planowania cywilnego obejmują:
1) gromadzenie i przetwarzanie informacji o możliwych do użycia siłach i
środkach w sytuacjach kryzysowych, w czasie stanów nadzwyczajnych i w
czasie wojny;
2) opracowywanie procedur postępowania na wypadek zagrożeń;
3) przygotowywanie planów reagowania kryzysowego.
Morze redakcja zapyta czy istnieje jakaś dokumentacja na ten temat ?
Sądzę że nic nie ma.
Dla wielu chojniczan wypowiedzi pani Marzenny są ocenami jakości życia społecznego i politycznego w Chojnicach. Etyka, empatia, uczciwość, poczucie sprawiedliwości pani Marzenny są ogólnie cenione i powszechnie szanowane w naszym mieście. Oczywiście dlatego obawiają się jej jak ognia skorumpowani kolesie burmistrza, ich poplecznicy, i także obawia się jej osobiście Arek. Z tego też powodu w obecności podziwianej w Chojnicach radnej miejskiej Marzenny Osowickiej jaja przerażonego burmistrza Arka zmniejszają się do wielkości ziaren grochu a często nawet do wielkości ziarenek maku. To jest powodem częstych pytań kierowanych do burmistrza Arka - panie burmistrzu, czy ma pan jaja?
Mamy sporo partaczy i nieudaczników w zarządzie powiatu wiec jeden dodatkowy nie zrobi różnicy!
Ciekawe - jaką nagrodę otrzyma Staszek Skaja za jego zaniedbania i spartaczenie funkcjonowania i organizacji zrządzania kryzysowego w powiecie chojnickim?
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!